Na wtorkowym posiedzeniu czeski rząd uchwalił przedstawienie Waszyngtonowi noty z pozytywną odpowiedzią na złożoną w styczniu propozycję rozmów. Negocjacje miałyby potrwać do końca bieżącego roku. Czeska nota deklaruje oczekiwanie, że "w przyszłości radar stanie się elementem wspólnego systemu obrony NATO". - Czeska suwerenność państwowa nad radarem zostanie zachowana, a obsługujący go amerykańscy żołnierze będą podlegać czeskiej jurysdykcji - zapewniła minister obrony Vlasta Parkanova. Praga nie sprecyzowała jeszcze ewentualnych żądań wobec Amerykanów, choć według szefa czeskiej dyplomacji Karela Schwarzenberga, rząd będzie chciał, aby radar miał podobny status, jak podobne amerykańskie obiekty w Wielkiej Brytanii czy Danii. Czeska opinia publiczna jest zdecydowanie przeciwna umieszczeniu radaru w Czechach. - Wynika to z niedoinformowania i mam nadzieję, że do roku 2011, kiedy to budowa radaru ma być zakończona, uda się do niego przekonać większość Czechów - powiedział Schwarzenberg. Czeski rząd nie zamierza organizować referendum w sprawie lokalizacji radaru. Opinię tę podziela zwierzchnik sił zbrojnych, prezydent Czech Vaclav Klaus. Lokalne referendum w tej sprawie odbyło się w wsi Trokavce, oddalonej o 2 km od miejsca, gdzie ma stanąć radar. Z 88 uprawnionych do głosowania swój głos oddało 71 mieszkańców wioski - tylko jeden był za, a 70 przeciw. Umieszczony w Czechach radar ma współdziałać z wyrzutniami anryrakiet, które Amerykanie planują umieścić w Polsce.