Niegroźny - jak twierdzą władze siłowni - pożar wybuchł w rozdzielni elektrycznej drugiego bloku energetycznego. Rzecznik elektrowni powiedział, że ogień był tak niewielki, że nie trzeba było nawet wzywać straży pożarnej. Pracownicy sami ugasili ogień zwykłymi gaśnicami pianowymi, a straty są minimalne. Informując o tym, austriackie media zwracają uwagę, że wszystkie poprzednie wypadki z reguły określane były mianem "niegroźne", nawet jeśli później z ich powodu trzeba było przerwać rozruch elektrowni. Tak było w przypadku pożaru, który wybuchł w pierwszym bloku energetycznym z powodu przegrzania się łożysk głównej turbiny. Zdaniem austriackich przeciwników elektrowni, kolejny pożar świadczy o tym, że poziom bezpieczeństwa Temelina daleki jest od doskonałości. Według austriackich ekologów użytkowanie elektrowni w Temelinie może doprowadzić nie tylko do katastrofy ekologicznej, ale też finansowej. Ta atomowa siłownia okazała się dla Czechów "studnią bez dna", w której topi się wciąż nowe fundusze. Zdaniem Austriaków władzom w Pradze nigdy nie zwrócą się pieniądze wyłożone na budowę tego zakładu, która trwa już od 20 lat. Elektrownia miała być uruchomiona przed 10 laty. Po katastrofie elektrowni w Czarnobylu reaktor w Temelinie wyposażono w amerykański układ regulacji i kontroli. Koszty tej przeróbki były ogromne. Obecnie okazało się, że czeska turbina jest prototypem. Zakłady "Skoda" nigdy takich nie budowały. Drgania wywoływane przez turbinę są trudne do opanowania. W takim przypadku konieczna może być jej wymiana. Austriacy uważają, że każdy dzień "postoju" czeskiej elektrowni to koszt trzech milionów złotych. Natomiast nowa turbina kosztuje około stu milionów złotych. Ich zdaniem energii w Europie jest za dużo i Czesi nawet po uruchomieniu elektrowni będą do niej dopłacać.