Rada ma zastanowić się nad przyszłością Jirziego Hodacza, nowego dyrektora generalnego telewizji, przeciwko któremu protestują dziennikarze. Zdaniem komentatorów, mało prawdopodobne jest jednak, by rada zagłosowała za odwołaniem Hodacza ze stanowiska. Wezwał do tego czeski parlament po piątkowej 15-godzinnej sesji nadzwyczajnej. Rada jednak - jako organ niezależny - nie musi uwzględniać apelu parlamentarzystów. Sam Hodacz potwierdza, że mimo nacisków nie zamierza podać się do dymisji. W takim wypadku pozostaje jeszcze jedno rozwiązanie - parlament może rozwiązać Radę.