Na konferencji prasowej w Pradze Vondra poinformował, że termin wykonania napraw upłynie z końcem maja przyszłego roku. Tymczasem maszyn w ich obecnym stanie nie można wykorzystać w misjach zagranicznych. - Cierpliwość ministerstwa obrony nie jest nieskończona - zaznaczył. Czeska armia już dwukrotnie w tym roku wstrzymywała loty maszyn CASA z powodu różnych wad: w maju, gdy w jednej z maszyn wykryto niesprawność urządzeń pokładowych, i niedawno - pod koniec października - gdy w jednym z samolotów przestały działać urządzenia nawigacyjne, a podczas lądowania doszło do awarii prawego silnika, co zmusiło załogę do przeprowadzenia tego manewru tylko na lewym. Po ostatnich wypadkach w ministerstwie powołano specjalny zespół śledczy. - Problemy trwają już bardzo długo. Jeśli te reklamacje nie zostaną załatwione na czas i należycie, zarekomenduję rządowi całkowite odstąpienie od umowy - powiedział minister na konferencji prasowej. Jego zastępca Rudolf Blażek dodał, że ministerstwo domaga się, aby maszyny wróciły do służby do końca listopada, natomiast szerszy termin spełnienia wszystkich zawartych w kontrakcie ustaleń to 31 maja 2012. Armia zaznacza, że obecne wady nie pozwalają na rozmieszczenie maszyn w Afganistanie, choć planowała to już ponad pół roku temu. W maju 2009 roku Czesi zamówili cztery produkowane w Hiszpanii przez koncern lotniczy EADS samoloty CASA C-295. Już przy podjęciu decyzji o ich zakupie było o nich bardzo głośno; ministerstwo obrony zdecydowało się zapłacić za nie wyjątkowo wysoką cenę - 3,5 mld koron (ok. 135 mln euro) - i to bez wcześniejszego rozpisania przetargu.