Czechy w tym półroczu sprawują przewodnictwo UE. Eurosceptyczny Klaus powiedział na Hradczanach na spotkaniu z Fischerem i ministrem zagranicznych Janem Kohoutem, że ma pełne zaufanie do premiera i nie ma wątpliwości, że będzie on pełnić tę rolę z powodzeniem. Na razie Fischer nie ustosunkował się do propozycji Klausa. Jeszcze we wtorek premier nie potrafił powiedzieć, kto - czy on sam, czy prezydent - będzie przewodniczyć szczytowi UE, który odbędzie się 18-19 czerwca w Brukseli. Tłumaczył, że ustalenia wciąż trwają. Upadek w marcu czeskiego rządu z liberalnym Mirkiem Topolankiem i dymisja premiera pozwoliły Klausowi na przejęcie jego roli podczas wielu unijnych spotkań na szczycie, w tym z Japonią, Rosją, Koreą Południową i Chinami. Z punktu widzenia Brukseli perspektywa przewodnictwa Klausa na czerwcowym szczycie poświęconym przyszłości Traktatu Lizbońskiego, którego czeski prezydent jest zagorzałym przeciwnikiem, uważana jest za "czarny scenariusz". Po ratyfikacji Traktatu przez parlament czeski prezydent zapowiedział, że na razie go nie podpisze z powodu irlandzkiego "nie" dla tego dokumentu i poczeka na spodziewane sądowe rozstrzygnięcia jego legalności w Czechach. Aby zaznaczyć swe stanowisko, Klaus przyjął we wtorek oficjalnie na Hradczanach Irlandczyka Declana Ganleya, przywódcę eurosceptycznego ugrupowania Libertas, którego 300 kandydatów z 24 państw startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Podobnie jak Klaus partia Libertas jest przeciwna Traktatowi Lizbońskiemu.