Działacze z organizacji ekologicznych Greenpeace oraz Global-2000 podkreślają, że elektrownia jest niebezpieczna, a praski Urząd Nadzoru Jądrowego jest instytucją niewiarygodną. Podobnego zdania są władze Górnej Austrii, landu oddalonego od Temelina zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów. Przeciwnicy kontrowersyjnej elektrowni twierdzą, że praski urząd zdaje sobie sprawę z tego, że siłownia jest niebezpieczna, ale zezwala na kontynuowanie rozruchu pod naciskiem osób związanych z rządem i dyrekcją czeskich Zakładów Energetycznych. - Urząd albo bagatelizował awarię elektrowni, albo wycofywał informację wcześniejszych negatywnych opinii - twierdzą przeciwnicy elektrowni. Również informacje rzecznika Milana Nebesarza nie zawsze są ścisłe. Wszystkie poprzednie awarie i wypadki w elektrowni określano z reguły jako niegroźne. Nawet jeśli później trzeba było z ich powodu przerwać rozruch. Austriaccy przeciwnicy Temelina domagają się przerwania rozruchu na dłuższy czas - do czasu aż określone będzie ponad wszelką możliwość, czy elektrownia jest bezpieczna.