Pradze, która pozostaje poza strefą euro, nie podobają się zwłaszcza pomysły formalizacji spotkań przywódców strefy euro. Jak spekulowała francuska prasa, miałby nimi kierować dalej prezydent Francji Nicolas Sarkozy, nawet po zakończeniu francuskiego przewodnictwa w UE 31 grudnia tego roku. "Nikt nie może anulować czeskiego przewodnictwa" - napisał w oficjalnym oświadczeniu w czwartek wicepremier do spraw europejskich Alexandr Vondra, odpowiadając na spekulacje rodzimej prasy o ewentualnym osłabieniu, a nawet odwołaniu czeskiego przewodnictwa. "Jeśli Eurogrupa zgodzi się, by być kierowaną przez Francuza i spotykać się częściej, to prawdopodobnie temu nie przeszkodzimy, ale to nie będzie mądra decyzja. To będzie krok w stronę podzielenia UE, a nie jej jednoczenia" - dodał Vondra. 12 października w Paryżu odbył się pierwszy - na poziomie przywódców i szefów rządów - szczyt państw strefy euro. Normalnie zorganizowanie takiej inicjatywy od razu wywołałoby protesty wszystkich państw pozostających poza strefą euro - z Wielką Brytanią, Polską czy Czechami na czele - jako próba formalizowania Europy dwóch prędkości. Ponieważ jednak szczyt przywódców został zwołany pilnie z powodu kryzysu finansowego, nikt wówczas specjalnie nie doszukiwał się w tym niczego złego. Praga "obudziła się", kiedy po szczycie europejskim wszystkich 27 państw UE 16 października, Sarkozy, odpowiadając na pytanie jednego z dziennikarzy, oświadczył, że choć nastąpi przewodnictwo czeskie, "jemu nikt nie zabroni mówić". A kilku dni później w Parlamencie Europejskim w Strasburgu przedstawił projekt wzmocnienia stery euro poprzez stworzenie czegoś na kształt "rządu gospodarczego". Odbywające się obecnie co miesiąc spotkania Eurogrupy (na poziomie ministrów finansów) kierowane są przez luksemburskiego premiera i ministra finansów Jean-Claude'a Junckera mają charakter nieformalny. A strefa euro, choć ma jeden bank centralny i przyjęła wspólną monetę, nie zharmonizowała polityk gospodarczych. Jeszcze w czwartek francuski minister ds. europejskich Jean- Pierre Jouyet zdementował doniesienia "Le Monde", że Sarkozy chce przewodniczyć Eurogrupie przez kolejne 12 miesięcy, aż przewodnictwo w UE - po Czechach i Szwecji (też poza strefą euro) - obejmie Hiszpania. Ale potwierdził wolę formalizowania strefy euro. "Wydaje się normalne, żeby odbywały się spotkania na szczeblu szefów rządów. Kiedy już kraje członkowskie zgodzą się na to co do zasady i będzie polityczna organizacja, nastąpi wyznaczenie przewodniczącego grupy" - powiedział Jouyet. Dodał, że naturalnym kandydatem do tej roli jest Juncker. W piątek głos w tej sprawie zabrała też Komisja Europejska, wyrażając otwarcie na pomysł częstszych spotkań przywódców Eurogrupy. "Gdyby propozycja rozwijała się w tę formę, to KE będzie brała w nich (spotkaniach) aktywny udział" - powiedział rzecznik KE Amadeu Altafaj Tardio. "Komisja Europejska zawsze wspierała zacieśnianie współpracy gospodarczej i koordynację polityk gospodarczych zarówno w strefie euro, jak i w całej UE" - powiedział rzecznik. "Dla nas podstawą UE pozostaje wspólny rynek, gdzie decyzje podejmowane sa przez 27 krajów. Ale w kontekście kryzysu potrzebujemy elastyczności" - dodał. Przypomniał, że KE uczestniczyła w szczycie strefy euro 12 września w Paryżu i uważa, że to "był bardzo ważny etap", by odpowiedzieć na kryzys, zwłaszcza że postanowienia tego szczytu przyjęła następnie cała UE ma szczycie "27" w Brukseli 15-16 października. Tak się jednak złożyło, że Czechy były jednym z państw UE, które na tym szczycie najbardziej sceptycznie podeszły do pomysłów Nicolasa Sakozy'ego na wyjście z kryzysu finansowego, wyrażając krytykę co do zbyt dużego zakresu interwencji państwa. Pradze wytyka się w Brukseli jeszcze inne sprawy, a zwłaszcza odwlekanie ratyfikacji Traktatu z Lizbony czy ostatnio blokowanie porozumienia w sprawie tzw. Niebieskiej Karty dla wysoko wykwalifikowanych imigrantów spoza UE. Prasa francuska, ale też austriacka i niemiecka wyrażały ostatnio wątpliwości co do zdolności kierowania Unią Europejską przez proamerykański rząd czeski, któremu pracy nie ułatwi eurosceptyczny prezydent Vaclaw Klaus. Zapowiedział on już, że na czas czeskiego przewodnictwa w UE, nie wywiesi unijnej flagi w swym zamku na Hradczanach.