Na Białorusi rocznica październikowego przewrotu to święto narodowe, a władza przekonuje przy tej okazji obywateli, że bez rewolucji nie byłoby Białorusi. Rosjanie - w tym roku po raz pierwszy - idą dziś co prawda do pracy, ale nawet Kreml nie ma odwagi pochować wreszcie Lenina. "Lenin wiecznie żywy" - galeria zdjęć Rewolucja a sprawa białoruska Na Białorusi - jak co roku - kwiaty pod pomnikami Lenina będą składać zarówno przedstawiciele władz, jak i będący w opozycji komuniści. Ci pierwsi, bo chcą się mienić spadkobiercami rewolucji, zaś ci drudzy dlatego, że pragną powrotu do ideałów październikowego przewrotu. Prezydent Łukaszenko, który co roku składa 7 listopada Białorusinom okazjonalne życzenia, przekonuje niezmiennie przy tej okazji, że właśnie dzięki Rewolucji Październikowej Białoruś po raz pierwszy uzyskała państwowość, a jego reżim kontynuuje ideały Lenina. Dla Białorusinów gloryfikacja rewolucji to nic nowego. Taki obraz historii jest forsowany nie tylko przez proreżimowe media, ale i przez system szkolnictwa. - Od przedszkoli aż po szkoły wyższe nauczany jest specyficzny przedmiot: "Podstawy ideologii państwa białoruskiego". Wielesetletnia historia Białorusi została w nim sprowadzona do wieku XX. Najpierw była Rewolucja Październikowa, po której powstała Białoruska Republika Sowiecka, a potem wielka wojna ojczyźniana (tak w ZSRR określano II wojną światową - red.), ze szczególnym udziałem partyzantki białoruskiej w zwycięstwie nad faszyzmem. Te dwa epizody są podstawą nauczania o historii państwa białoruskiego - tłumaczył niedawno w "Gazecie Wyborczej" Jerzy Chmielewski, działacz mniejszości białoruskiej w Polsce. I ta wersja historii trafia na podatny grunt, bo - jak mówi Chmielewski - naród białoruski dopiero się tworzy i praktycznie w każdej dziedzinie życia wciąż dominuje mentalność sowiecka. Wśród wielu Białorusinów, zwłaszcza tych starszych, silne jest poczucie tęsknoty za czasami zidealizowanej rewolucji i sojuszu z Rosjanami. Ale wśród młodszego pokolenia Łukaszenko i jego wizja historii ma już znacznie mniej zwolenników. Większość obecnych na świątecznych wiecach stanowią przedstawiciele administracji miejskiej i przedsiębiorstw. Młodzieży, mimo "mobilizacyjnych kampanii", przeprowadzanych przez wydziały edukacji, nie ma na uroczystościach zbyt wiele. To pokolenie rzeczywiście marzy o rewolucji, ale raczej - jak to było na Ukrainie - w barwach pomarańczy, a nie czerwieni. O rewolucji, która dopiero kiełkuje. Good bye, Lenin Dla Rosjan jeszcze do zeszłego roku 7 listopada także był świętem narodowym. Rosjanie mieli wolne, a po ulicach miast maszerowały wojskowe defilady. Ale w tym roku to się zmieniło. Obchody święta rewolucji nie podobały się bowiem ani Kremlowi, ani Cerkwi prawosławnej. Kremlowi dlatego, że święto było wykorzystywane przez komunistów do antyrządowych wystąpień, a Cerkwi - ze względu na antyreligijny wymiar rewolucji. W tym roku po raz pierwszy Rosjanie świętują więc trzy dni wcześniej - w rocznicę wygnania Polaków z Moskwy w 1612 roku - Dzień Jedności Narodowej. Trudno się jednak spodziewać, aby w rocznicę wybuchu rewolucji i tym razem pomniki Lenina nie zostały obsypane kwiatami. Symboliczny wręcz wymiar ma sprawa pochówku wodza rewolucji, która ostatnio na nowo odżyła. Zabalsamowane ciało wodza bolszewickiej rewolucji spoczywa w mauzoleum na moskiewskim Placu Czerwonym od jego śmierci w 1924 roku. Co jakiś czas pojawiają się sugestie, by mumię pochować, ale nawet Kreml boi się to zaproponować otwarcie. Ostatnio prezydent Putin, by wysondować nastroje społeczne w tej sprawie, posłużył się wpływową gubernator Petersburga, Walentiną Matwijenko, której kandydaturę na gubernatorskie stanowisko sam przeforsował. - Pogrzebanie ciała Lenina jest nieodzowne i całkiem oczywiste - powiedziała niedawno pani gubernator, podkreślając, że sprawę tę należy załatwić "delikatnie", aby "nie wywołać konfliktów między pokoleniami". Ale o delikatne załatwienie tej akurat sprawy w Rosji trudno. Wystarczy przypomnieć burzę, jaka rozpętała się w latach 90., gdy prezydent Borys Jelcyn opowiadał się za pogrzebaniem Lenina, lecz musiał wycofać się z tego projektu po zajadłych protestach komunistów. I tym razem zaraz odezwały głosy oburzonych zwolenników wodza rewolucji. Zanim jednak zaczniemy się dziwić Białorusinom czy Rosjanom, że tak bardzo tęsknią za epoką Związku Radzieckiego i skwapliwie pielęgnują pamięć o jego przywódcach, warto pamiętać, że w Polsce też stawia się dziś pomniki Gierka, a coraz więcej naszych rodaków tęskni za złotą rzekomo epoką PRL-u...