Wczorajszy incydent miał miejsce niecałe dwa miesiące po tym, jak w pobliskim Ferguson biały policjant zastrzelił nieuzbrojonego czarnoskórego mężczyznę Michaela Browna. Na miejscu śmierci młodego Afroamerykanina, którego zidentyfikowano jako Vonderrita Myersa Jr., zaczął zbierać się tłum - podobnie, jak to miało miejsce w Ferguson, gdzie doszło do zamieszek. Jak twierdzi policja, w środę uzbrojony czarnoskóry mężczyzna strzelił w stronę policjanta, który odpowiedział ogniem. Inną wersję wydarzeń przedstawiła kobieta podająca się za kuzynkę zmarłego. Według jej słów, mężczyzna w dłoni trzymał nie broń palną, a kanapkę. "Był bezbronny. W ręce trzymał kanapkę, a oni pomyśleli, że to pistolet. Znowu mamy do czynienia z przypadkiem podobnym do śmierci Michaela Browna" - powiedziała. Według stanowiska policji, strzelanina miała miejsce po tym, jak będący w cywilu i pracujący w firmie ochroniarskiej funkcjonariusz policji postanowił - jak napisano w oficjalnym oświadczeniu - "sprawdzić pieszego". "Mężczyzna zaczął uciekać. Funkcjonariusz rozpoczął pościg za podejrzanym. Ten odwrócił się i wypalił z broni w kierunku funkcjonariusza. Obawiając się o swoje bezpieczeństwo policjant odpowiedział ogniem, śmiertelnie raniąc podejrzanego" - poinformowała rzecznik prasowa policji Schron Jackson. Zmarły miał około 18 lat. Natomiast funkcjonariusz ma 32 lata i od sześciu lat pracuje w policji. Obecnie został zawieszony w czynnościach służbowych do czasu wyjaśnienia sprawy. Przedstawiciel policji w St. Louis Schron Jackson zaznaczyła jednocześnie, że praca policjanta w agencji ochrony została zaaprobowana przez jego przełożonych. AW