Proserbscy członkowie parlamentu Czarnogóry usiłowali nie dopuścić do głosowania, używając gazu łzawiącego i petard. Próbowali też zniszczyć mikrofony na sali obrad - pisze Associated Press. W związku z tymi wydarzeniami interwencję podjęli ubrani po cywilnemu funkcjonariusze policji. Zatrzymano 24 osoby, w tym 18 polityków opozycji. "Jesteśmy gotowi, by umrzeć za nasz Kościół" W czwartek setki proserbskich opozycjonistów protestowały przeciwko ustawie, blokując drogi i wjazdy do miast. Policja ustawiła metalowe barierki, by uniemożliwić tłumowi przedarcie się do budynku parlamentu, gdzie debatowano nad ustawą. Uczestnicy demonstracji podkreślali, że ustawa pozbawia Cerkiew prawosławną majątku, w tym średniowiecznych klasztorów i świątyń. "Jesteśmy gotowi, by umrzeć za nasz Kościół i w związku z tym dzisiaj demonstrujemy" - powiedział lider opozycji Andrija Mandić. Spór o majątek Ustawa przewiduje, że wspólnoty religijne będą musiały przedstawić dowód własności majątku otrzymanego przed 1918 rokiem, kiedy Czarnogóra weszła w skład Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców. Już wcześniej Serbska Cerkiew Prawosławna, do której należy metropolia Czarnogóry i Przymorza, oraz serbscy politycy zareagowali - jak pisze agencja AP - z furią na projekt nowego prawa, zarzucając rządowi Czarnogóry chęć przejęcia siłą serbskich cerkwi i klasztorów znajdujących się na terytorium tego kraju. Czarnogóra, która w 2006 roku oddzieliła się od państwa związkowego tworzonego ze znacznie większą Serbią, zaprzecza temu, twierdząc, że chce jedynie uregulować sprawy majątkowe i finansowe wszystkich wspólnot religijnych. Prozachodni czarnogórski prezydent Milo Djukanović oskarża Serbską Cerkiew Prawosławną o promowanie polityki Belgradu i o to, że próbuje podkopać czarnogórską państwowość - pisze agencja AP. Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić ostrzegł, że wszelkie zagrożenie majątku Serbskiej Cerkwi Prawosławnej w Czarnogórze nieuchronnie doprowadzi do pogorszenia stosunków między obu państwami.