Czarnecki pozwał byłego prezydenta, bo poczuł się dotknięty wypowiedziami Wałęsy, że "nie walczył za ojczyznę, przyjechał, kiedy Polska była gotowa" (w TVN24) oraz że "robi blogi za pieniądze" (w "Dzienniku"). - Dla mnie było jasne od początku do końca, że to się inaczej zakończyć nie da - ocenił decyzję sądu Wałęsa w Zabrzu na konferencji prasowej. W jego opinii: - Czarnecki chciał sobie w ten sposób robić kampanię. - I zrobił, ale czy na tym dobrze wyjdzie, no to się okaże - dodał b. prezydent. Kandydat PiS na europosła domagał się, by Wałęsa przeprosił go za naruszenie dóbr osobistych oraz sprostował swoje wypowiedzi. Sąd oddalił jednak pozew, uznając, że nie może go rozpatrywać w trybie wyborczym. Uznał, że choć słowa Wałęsy padły w trakcie kampanii wyborczej i dotyczyły kandydata na europosła, to nie miały charakteru wyborczego. Według sądu, materiały wyborcze mają na celu agitację i pozyskiwanie zwolenników do danej sprawy bądź dyskredytowanie przeciwnika, a wypowiedzi Wałęsy takiego charakteru nie miały. - Nie wykazano także, by Lech Wałęsa brał udział w kampanii wyborczej - podkreśliła sędzia Grażyna Bednarek. Czarnecki może w ciągu 24 godzin złożyć zażalenie na postanowienie o oddaleniu pozwu do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, za pośrednictwem bydgoskiego sądu. Po rozprawie europoseł powiedział dziennikarzom, że w sprawie ewentualnego zażalenia musi naradzić się z prawnikami. Jednak jednocześnie oświadczył, że skorzysta z rady sądu i będzie dochodził swoich racji w zwykłym procesie cywilnym, ale już przed sądem w Warszawie. - Nie będę oceniał decyzji sądu. Otwiera ona jednak furtkę do namawiania tych, którzy nie kandydują w wyborach, do spotwarzania kandydatów z konkurencyjnych ugrupowań - stwierdził Czarnecki. Wałęsa nie stawił się w sądzie, informując faksem o pobycie za granicą. Sąd odczytał jego odpowiedź na pozew Czarneckiego. Były prezydent wniósł o oddalenie pozwu. - Moja wypowiedź nie ma i nie miała nic wspólnego z kampanią wyborczą - podkreślił Wałęsa w piśmie przesłanym do sądu. B. prezydent zaznaczył, że nie miał zamiaru obrażać europosła, a jedynie zareagował na krytykę pod swoim adresem, którą Czarnecki zamieścił w internetowym blogu. Dodał, iż nie były mu wcześniej znane szczegóły działalności konspiracyjnej Czarneckiego w latach 80. - W moim przekonaniu walka trwała do stanu wojennego. Potem były negocjacje i inne działania - napisał Wałęsa. Odnosząc się do przypisywanej mu w mediach wypowiedzi, że Czarnecki "robi blogi za pieniądze", były prezydent napisał, że chodziło o to, iż "prowadzenie bloga generuje koszty". Dodał też, że ta wypowiedź nie była autoryzowana. - Mówiłem, że skakał z partii do partii, no to popatrzcie - w jakiej partii on nie był? No chyba w SLD nie był, ale pozostałe wszystkie obskoczył - zaczynając od Korwin-Mikkego (...) przez Samoobronę, przez ZChN itd. Więc chyba nie kłamałem - mówił Wałęsa w Zabrzu po wydaniu wyroku. - Jeśli chodzi o jego walkę o wolność Polski, no to ja nie znałem go w tamtym czasie, a powinienem znać, gdyby walczył - to po pierwsze. A po drugie - spojrzałem na jego blog, dlatego, że chciałem zobaczyć jego życiorys (...) I okazuje się, że na jego blogu jego życiorys zaczyna się od 84' albo 86' roku - już nie pamiętam. No, według mnie walka właściwa skończyła się stanem wojennym (...) - mówił. Potem - zdaniem b. prezydenta - nastąpiła już "inna walka" i dlatego Czarnecki "nie ma podstaw do podważania" jego stwierdzeń. Sąd zrezygnował z wzywania na świadków m.in. wicepremiera Grzegorza Schetyny i ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, którzy działali w NZS razem z Czarneckim.