Według nadsekwańskich mediów zgodziły się na to również inne kraje, których obywatele znajdowali się na pokładzie rozbitego samolotu i które uczestniczą w śledztwie - m.in. Hiszpania i Kanada. Uznano, że Francja dysponuje odpowiednimi laboratoriami i najbardziej doświadczonymi specjalistami. Czarne skrzynki mają zostać przewiezione do Paryża pod ochroną francuskiej i malijskiej żandarmerii.We Francji ogłoszono trzydniowa żałobę narodową. Flagi na gmachach państwowych ściągnięte zostały do połowy masztu. Aż 54 z ponad stu ofiar katastrofy stanowili bowiem Francuzi. Władze w Paryżu twierdzą, że najbardziej prawdopodobnym powodem tragedii były złe warunki atmosferyczne, ale wielu ekspertów sugeruje, że przyczyn mogło być kilka. Mogło też chodzić o np. nagłą awarię. Również hipoteza zamachu terrorystów z Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu ciągle nie została do końca wykluczona.Szczątki rozbitego samolotu zabezpiecza na miejscu katastrofy ponad 200 francuskich, holenderskich i afrykańskich żołnierzy, którzy uczestniczą w międzynarodowej interwencji zbrojnej przeciwko Al-Kaidzie Islamskiego Maghrebu w Mali. Czarne skrzynki samolotu typu McDonnell Douglas MD-83 odnaleziono wraz z innymi fragmentami rozbitej maszyny w pobliżu malijskiego miasta Gossi przy granicy z Burkina Faso. Niestety nikt nie przeżył. - Podzielam ból rodzin, które przechodzą przez tą gehennę - oświadczył już w piątek prezydent Francois Hollande.Hollande zaznaczył, że Francja dołoży wszelkich starań, by wykryć przyczyny katastrofy. - Są hipotezy, głównie związane z pogodą, ale niczego nie wykluczamy, bo nie wiemy, co się stało. Wiemy tylko, że szczątki samolotu znajdują się na ograniczonym obszarze, ale jest za wcześnie, by wyciągać wnioski - podkreślił prezydent. Przypomniał, że kontakt z maszyną utracono wkrótce po prośbie pilota o zmianę trasy z powodu trudnych warunków pogodowych. Minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve przypomniał jednak, że "w regionie działają ugrupowania terrorystyczne, które są wrogo nastawione do interesów Zachodu".Z drugiej strony szef algierskiego MSZ Ramtane Lamamra zapewnił, że uzbrojone grupy islamskich rebeliantów pomagały w akcji poszukiwawczej, a jedno z tych ugrupowań jako pierwsze zauważyło wrak i poinformowało o tym władze. - Zobowiązali się dołożyć wszelkich starań podczas akcji ratunkowej i zapewniać bezpieczeństwo na miejscu - dodał algierski minister. Lamamra wykluczył usterkę techniczną samolotu jako przyczynę katastrofy i poinformował, że maszyna niedawno przeszła kontrolę we Francji. Samolot linii Air Algerie rozbił się w czwartek nad ranem w środkowej części Mali, na górzystych i pustynnych terenach, które są kontrolowane przez powiązanych z Al-Kaidą islamskich ekstremistów. Czarterowany od hiszpańskich linii Swiftair samolot leciał z Wagadugu w Burkina Faso do Algieru. Algierskie linie informowały, że samolot zniknął z radarów w czwartek o godzinie 3:55 czasu polskiego. Informacje o zaginięciu maszyny ujawniono kilka godzin po fakcie. Nie wyjaśniono przyczyn tej zwłoki.Na pokładzie znajdowało się 118 osób, w tym sześciu członków załogi, którzy byli Hiszpanami. Samolotem leciało - poza Francuzami - 23 obywateli Burkina Faso, a także m.in. obywatele Libanu, Kanady i Algierii.Była to już trzecia katastrofa lotnicza w ciągu zaledwie tygodnia. 17 lipca na wschodzie Ukrainy zestrzelony został malezyjski Boeing 777. Zginęło 298 osób - wszyscy, którzy byli na pokładzie. W środę maszyna tajwańskich linii Transasia rozbiła się podczas próby lądowania w mieście Magong na należącym do Tajwanu archipelagu Peskadorów. Zginęło 48 z 58 osób na pokładzie. (mpw) Marek Gładysz