Jak wynika ze wstępnej analizy czarnej skrzynki z zapisem rozmów z kabiny pilotów, już w dwie minuty po starcie z nowojorskiego lotniska JFK piloci samolotu American Airlines, który runął na mieszkalną dzielnicę Queens wiedzieli, że maszyna ma kłopoty. Na razie nie wiadomo, co było źródłem zarejestrowanego, nietypowego dźwięku w głównym kokpicie. Śledztwo wykluczyło, że do silnika wpadł np. ptak. - Kontrola dwóch silników nie potwierdziła obecności żadnych obcych obiektów w żadnym z nich - powiedział George Black z Krajowego Biura Bezpieczeństwa Transportu (NTSB). Wcześniej rzecznik NTSB ogłosił, że prowadzący dochodzenie w sprawie poniedziałkowej katastrofy airbusa nad Nowym Jorkiem odnaleźli drugą czarną skrzynkę, rejestrującą parametry lotu. - Wiemy, że została znaleziona - odpowiedział Terry Williams na pytanie w tej sprawie, nie podając miejsca ani czasu odnalezienia skrzynki. Pierwsza czarna skrzynka, zawierająca nagrania rozmów w kabinie pilotów, została znaleziona w poniedziałek. Jej wstępne przesłuchanie wykazało, że w kabinie nie było nikogo poza kapitanem i drugim pilotem. Ostatnie sekundy airbusa Start: piloci unoszą samolot, start przebiega normalnie. 107. sekunda: grzechoczące odgłosy w samolocie. 114. sekunda: pilot mówi, że prawdopodobnie samolot wpadł w turbulencje i dostaje radę, aby próbować go wyprowadzić z niej. 121. sekunda: kolejne grzechocące odgłosy. 125. sekunda: drugi pilot, który kieruje maszyną, chce więcej ciągu i poleca: "maksymalna moc". 127. sekunda: piloci mówią, że tracą kontrolę nad samolotem, powtarzają to kilka razy. 144. sekunda: urywa się zapis na czarnej skrzynce; samolot rozpada się na co najmniej cztery części i o 9.17 lokalnego czasu spada na nowojorską dzielnicę Queens. Dzisiejszy "Los Angeles Times" pisze, że Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu usiłuje ustalić, dlaczego statecznik oderwał się od kadłubu samolotu. Nie można wykluczyć, że doszło do poważnego przeciążenia kadłuba. Przed airbusem z tego samego pasa startował znacznie większy Boeing 747 Jumbo Jet japońskich linii lotniczych. Taka maszyna zwykle zostawia za sobą pas zaburzeń i turbulencji powietrza. Załoga airbusa, jak wskazują zapisy z kabiny, odczuwała takie turbulencje. Trudno jednak na razie ocenić, czy to one doprowadziły do tragedii, tym bardziej, że airbus wystartował 2 minuty i 20 sekund za boeingiem - 20 sekund później niż zwykle. W chwili katastrofy obie maszyny dzieliła odległość co najmniej 12 kilometrów. Jak się okazuje w 1998 roku Federalna Agencja Lotnictwa nakazała dokładnie sprawdzenie stateczników pionowych A-300. Dotyczyło to jednak mechanizmów sterowniczych, a nie samej konstrukcji.