Walczący z czadyjskimi władzami Związek Sił Demokratycznych i Postępowych (UFDD) w swym oświadczeniu uznał, "że znalazł się w stanie wojny z armią Francji i innymi zagranicznymi siłami na terytorium państwowym". UFDD, największe w Czadzie ugrupowanie rebelianckie pod dowództwem generała Mahamata Nouriego, działa głównie we wschodniej części kraju. W ciągu weekendu wdało się w ostre walki z siłami rządowymi, doprowadzając tym samym do załamania się podpisanego miesiąc temu porozumienia o zawieszeniu broni. Zdaniem rebeliantów w czasie walk francuskie samoloty wojskowe przelatywały nad ich pozycjami. UFDD oskarżyło na tej podstawie Francję o "dyplomatyczne, strategiczne i logistyczne wsparcie" prezydenta Czadu Idrissa Deby'ego. - To wrogi akt i zostanie za taki uznany - napisało ugrupowanie w swym oświadczeniu. Rebelianci wystosowali także apel do obywateli o mobilizację przeciw Francji, określanej jako "mocarstwo neokoloniale". AFP podała, powołując się na rozmowę telefoniczną z generałem Nourim, że do walk doszło w piątek około 150 kilometrów na północny wschód od Abeche. "W czasie gdy francuski samolot wciąż latał nad naszymi pozycjami, ostrzelały nas czadyjskie śmigłowce i po raz pierwszy musieliśmy wycofać się z pola bitwy" - powiedział dowódca UFDD. Na podstawie porozumień dwustronnych miedzy Paryżem a Ndżameną w Czadzie stacjonują francuskie siły powietrzne. Unia Europejska na mocy mandatu ONZ zamierza też na przełomie roku wysłać do Czadu misję pokojową, chroniącą uchodźców z sudańskiego Darfuru. Główne siły liczącej ponad 4 tysiące żołnierzy operacji stanowić będą Francuzi. Uczestniczyć w niej będzie także 350 polskich żandarmów.