Francuzów zatrzymano w czwartek na lotnisku w Abeche (700 km na wschód od stolicy Czadu - Ndżameny, w pobliżu granicy z sudańskim Darfurem) gdy próbowali wprowadzić na pokład samolotu 103 dzieci, by przewieźć je do Francji. Dzieci pochodziły z okolic granicy sudańsko-czadyjskiej i próbowano je przedstawić jako sieroty z Darfuru. Zatrzymani to pracownicy francuskiej organizacji charytatywnej "Arche de Zoe", trzech dziennikarzy i siedmioro hiszpańskich członków załogi samolotu, których oskarżono o współudział w próbie uprowadzenia. Nie ujawniono losów 2 obywateli Czadu, których również oskarżono o współudział. Wszyscy zatrzymani mają pozostawać w "areszcie prewencyjnym" do czasu procesu. Prezydent Czadu Idriss Deby określił w sobotę próbę wywiezienia dzieci jako "porwanie". Sugerował nawet, że organizacja "Arche de Zoe" zamierzała "sprzedać" dzieci "pedofilskim organizacjom" lub "zabić je i wyciąć im organy". Francuzi bronią się twierdząc, że próbowali jedynie uchronić dzieci przed koszmarem wojny domowej i zapewnić im rodziny zastępcze. Od lutego 2003 roku w graniczącej z Czadem sudańskiej prowincji Darfur zginęło ponad 180 tys. ludzi, a 2,5 miliona opuściło domy z obawy przed przemocą. O większość mordów i grabieży obwiniani są wspierani przez rząd w Chartumie arabscy bojownicy, tzw. dżandżawidzi (jeźdźcy). Wojna w Darfurze oraz tocząca się do niedawna wojna domowa w Czadzie są przyczyną niezmiernych cierpień ludności cywilnej.