"To był cud. W niedzielę, już po opuszczeniu Cypru, dostaliśmy najpierw wiadomość SMS, a później telefon od jednego ze złodziei, który poinformował nas na temat miejsca, gdzie podrzucił pudełko z prochami naszego syna" - powiedziała matka zmarłego 19-latka, Kinga Bednarz, na stałe mieszkająca w Szwecji. "Informacja, którą początkowo wysłał do nas złodziej, była napisana po grecku, więc musieliśmy o jej przetłumaczenie poprosić naszych przyjaciół. Określała szczegółowo miejsce, gdzie leży pudełko. Natychmiast poinformowaliśmy o tym cypryjską policję" - dodała. Rodzina Bednarzów, która wyjechała z Cypru w niedzielę rano, znajduje się obecnie w Polsce, skąd pierwotnie miała lecieć dalej do południowej Szwecji. Po otrzymaniu wiadomości o znalezieniu pudełka nastąpiła zmiana planów. Rodzice Dennisa Bednarza, który pięć miesięcy temu zginął w wypadku, planują wrócić na Cypr we wtorek, aby odebrać pudełko z jego prochami. Podczas niedzielnej rozmowy telefonicznej złodziej płakał i przepraszał za ból, jaki sprawił całej rodzinie - powiedziała Kinga Bednarz. "On płakał, my płakaliśmy. Wierzę, że to nie jest zły człowiek. Apeluję do cypryjskiego wymiaru sprawiedliwości, aby nie karali sprawców tej kradzieży zbyt surowo. My już im wybaczyliśmy" - podkreśliła. Media cypryjskie poinformowały w poniedziałek, że policja zaaresztowała już dwie osoby oskarżone o to przestępstwo. Poszukiwany jest nadal mężczyzna, który prawdopodobnie skontaktował się z rodziną. Dlaczego zabrali prochy na Cypr? Matka wyjaśniła, że po śmierci jej syna rodzina, w tym dziadkowie chłopaka i jego rodzeństwo, zdecydowała się spędzić święta Bożego Narodzenia na Cyprze. "Dennis zginął w wypadku pięć miesięcy temu. Ponieważ trudno było nam traktować te święta jako radosną okazję, postanowiliśmy wyjechać gdzieś, gdzie nie ma gwiazdkowej atmosfery. Wybraliśmy Cypr, gdzie o tej porze roku jest cieplej, są palmy, słowem, nie czuje się Gwiazdki" - tłumaczyła. Wbrew doniesieniom mediów z ostatnich dni rodzina początkowo nie planowała rozsypania prochów 19-latka na wyspie. Zawierające je pudełko, o wymiarach 20 na 20 cm, zabrała w tę podróż, ponieważ - jak wyjaśniła Kinga Bednarz - "Dennis zawsze jeździł z nami". Decyzja o pozostawieniu jego prochów na Cyprze zapadła dopiero po kilku dniach pobytu na wyspie. "Dennis kochał kamieniste plaże, a na Cyprze jest mnóstwo właśnie takich miejsc. Pomyśleliśmy, że może właśnie nadszedł czas, żeby się z nim pożegnać. Zaczęliśmy szukać odpowiedniego miejsca" - powiedziała. Włamanie do samochodu Włamania do wynajętego samochodu Bednarzy dokonano w piątek po południu na parkingu obok znanej cypryjskiej Plaży Gubernatora, której nazwa pochodzi jeszcze z czasów, kiedy wyspa była brytyjską kolonią. Z samochodu skradziono plecaki. W jednym z nich znajdowało się pudełko z prochami Dennisa. "Była to dla nas straszna tragedia. Czuliśmy się tak, jakbyśmy go ponownie stracili" - powiedziała Kinga Bednarz. Na pytanie, czy nadal planuje rozsypać prochy swojego syna nad cypryjskim morzem, odpowiedziała przecząco. "Na Cypr przyjeżdżam w tej chwili tylko z mężem. To nie będzie odpowiedni moment. Zależy nam obecnie tylko na jak najszybszym odzyskaniu pudełka i zabraniu Dennisa do domu" - powiedziała. Podkreśliła, że cała rodzina jest wdzięczna za odzew, jaki wśród Cypryjczyków wywołała wiadomość o ich nieszczęściu. "Napisało do nas tak wiele osób. Chcemy wszystkim bardzo podziękować, włączając w to personel polskiej ambasady, który był bardzo pomocny" - dodała. Prawo cypryjskie pozwala na wrzucenie prochów do morza pod warunkiem, że ceremonia odbędzie się w odległości dwóch mil morskich od brzegu, a urna będzie wykonana z wodorozpuszczalnego materiału, który nie zanieczyści środowiska. Od 2016 roku kremacja zwłok na Cyprze jest legalna, jednak na wyspie nie ma krematorium. Mieszkający tam cudzoziemcy czasem decydują się na skremowanie zwłok swoich bliskich za granicą, głównie w Wielkiej Brytanii. Czasem przywożą je z powrotem na wyspę. Od października br. najbliższe krematorium w regionie znajduje się w Grecji. Z Nikozji Agnieszka Rakoczy