Napięcie jest spore, ponieważ inne ośrodki podają od 49 proc. do 52,6 proc. dla Anastasiadisa. Jego główni rywale - Stawros Malas, były minister zdrowia w rządzie ustępującego komunistycznego prezydenta Dimitrisa Christofiasa, i Giorgos Lilikas, minister spraw zagranicznych w latach 2006-2007, występujący z ramienia socjalistycznego ugrupowania EDEK - są daleko w tyle. Malasowi sondaże exit poll dają 25 proc. głosów, a Lilikasowi 19 proc. Przed sztabem wyborczym 66-letniego Anastasiadisa, przywódcy konserwatywno-liberalnego Zgromadzenia Demokratycznego (DISY), zbierają się już rozradowane tłumy jego zwolenników i dziennikarze. Komentatorzy telewizyjni mówią, że jest "prawie pewne", iż zdobył większość absolutną. Po oddaniu głosu Anastasiadis powiedział, że stawką w tych wyborach jest "przetrwanie Republiki Cypryjskiej". Zarazem starał się przygotować ludność na rygorystyczne przedsięwzięcia oszczędnościowe, mówiąc: "Wszyscy musimy wspólnie zmierzyć się z krytyczną sytuacją". Cypr boryka się z wielkimi trudnościami gospodarczymi. Prezydent, którego wybiorą Cypryjczycy, będzie się musiał podjąć negocjacji w sprawie międzynarodowej pomocy finansowej. Na ratowanie banków i ustabilizowanie finansów państwa kraj potrzebuje 17,5 miliarda euro. Według oficjalnych danych pieniędzy w kasie państwowej wystarczy tylko do końca marca. Cypr wystąpił o pomoc do Komisji Europejskiej; decyzja w sprawie przyznania wsparcia oczekiwana jest najwcześniej w drugiej połowie marca.