NCA poinformowało, że w wyjaśnieniu sprawy pomagają im Amerykanie z FBI. Trwają też prace nad ograniczeniem szkód, jakie może wywoływać Dridex. Do tej pory zatrzymano jedną osobę. Ekspert, na którego powołuje się BBC, zwrócił uwagę, że cyberprzestępcy skutecznie zacierali za sobą ślady. "To bardzo podstępne oprogramowanie, które żeruje na osobach, które nie zachowują należytej czujności podczas transakcji bankowych dokonywanych online. (...) Jeżeli wyobrazimy sobie, że złodzieje dokonywali wielu drobnych transakcji, zamiast jednej dużej - jest większa szansa, że tego typu działania nie zostały zauważone" - tłumaczył BBC profesor Alan Woodward, który doradza Europolowi. Trojan Dridex infekuje komputery wykorzystując szkodliwe dokumenty Microsoft Office - zamieszczane z reguły jako załączniki do poczty elektronicznej. Oprogramowanie śledzi działania użytkownika komputera i przechwytuje informacje wypełniane podczas logowania do usług bankowości internetowej. Następnie są one przesyłane do cyberprzestępców. "Banki dysponują oprogramowaniem, które cały czas działa w tle i wyszukuje wszelkie podejrzane transakcje, jednak przestępcy opracowali metody, które pozwalają na omijanie tego zabezpieczenia" - podkreślał profesor Woodward. "Kiedy zainfekowano tysiące komputerów, wtedy wystarczy, że będą (przestępcy) tylko pobierać z każdego z kont małą kwotę, co w konsekwencji doprowadzi do uzbierania milionów" - podsumował ekspert w rozmowie z BBC apelując o nieotwieranie załączników w podejrzanych wiadomościach poczty elektronicznej. NCA zapewnia, że współpracuje z dostawcami internetu w celu wyeliminowania tego zagrożenia. Natomiast FBI nakłania użytkowników komputerów do regularnego korzystania z oprogramowania antywirusowego.