"Annalena Baerbock - zjednoczenie Europy na barkach dziadka z Wehrmachtu?" - pytał w artykule na swojej stronie internetowej kierowany przez Rosję kanał telewizyjny RT DE. "Kandydatce partii Zielonych na kanclerza (Niemiec) stacja zarzucała, że ma megalomańskie plany, jak niegdyś Hitler" - pisze "Tagesspiegel". "Artykuł zamieszczony w maju jest przykładem agitacji reżimu putinowskiego w okresie poprzedzającym wybory do Bundestagu i parlamentów krajowych. Agencje bezpieczeństwa z niepokojem obserwują, jak Rosja próbuje ingerować za pomocą dezinformacji i cyberataków" - podkreśla dziennik. Według poufnego raportu federalnego MSW sporządzonego na posiedzenie konferencji ministrów spraw wewnętrznych w Rust w Badenii "możliwe są różne działania hybrydowe wymierzone w interesy Niemiec, które mogą zakłócić spójność społeczną, zaufanie do instytucji państwowych, kształtowanie woli politycznej, a także procesy wyborcze". "Ryzyko jest najwyraźniej wysokie" Rosyjskie media państwowe, takie jak RT DE, "odgrywają znaczącą rolę w realizacji interesów Kremla" - napisano w cytowanym przez "Tagesspiegel" dokumencie. Rosja liczy na to, że narracje rozpowszechniane za pośrednictwem stacji będą podchwytywane przez użytkowników mediów społecznościowych i rozpowszechniane "w celu wytworzenia negatywnych nastrojów". Jednym z celów tej agitacji jest Baerbock, która przez swoją krytykę agresywnej polityki Rosji stała się niepopularna wśród zwolenników prezydenta Rosji Władimira Putina. Ataków jest więcej i nie są one wymierzone tylko w Zielonych - podkreśla gazeta. "Służby wywiadowcze Federacji Rosyjskiej w szczególności wykorzystują (strategię) +hack and leak+" - ostrzega Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV), czyli niemiecki kontrwywiad, w poufnym "Specjalnym raporcie sytuacyjnym o zagrożeniach i potencjalnych ryzykach, szczególnie ze strony ekstremistów i obcych służb". "Hack and leak" odnosi się do cyberataków, "w których dane są przechwytywane z komputera ofiary, a następnie publikowane w ukierunkowany i zmanipulowany sposób" - wyjaśnia "Tagesspiegel". "BfV porównuje to zagrożenie do zmasowanego ataku rosyjskich hakerów na kandydatkę na prezydenta USA Hillary Clinton przed wyborami w 2016 roku. (...) Ryzyko przeprowadzenia podobnej kampanii w Niemczech jest najwyraźniej wysokie" - pisze gazeta. "W specjalnym raporcie sytuacyjnym (BfV), jak i w raporcie MSW, wspomina się o machinacjach rosyjskich sił cybernetycznych, które amerykańska firma bezpieczeństwa FireEye określa mianem +ghost writera+. Od miesięcy hakerzy dokonują ataków phishingowych na prywatne konta posłów Bundestagu i parlamentów krajów związkowych" - wskazuje. Dotyczy to około 80 polityków, głównie z chadeckich partii CDU/CSU i socjaldemokratycznej SPD. "Niemieckie władze ostrzegają również przed powiązaniami Rosji z koronasceptykami i innymi zwolennikami teorii spiskowych. Aby zmniejszyć ryzyko związane z wyborami, należy uwrażliwić szczególnie narażone grupy docelowe na szczeblu federalnym, landowym i lokalnym" - pisze "Tagesspiegel".