Mężczyźnie przeszkadzał hałas dobywający się z silnika. Tuż przed odlotem z lotniska Songshan w Tajpej, Lin Ming-wei zapytał załogę, czy wraz z żoną i małym synkiem mogą zająć inne, puste siedzenia, znajdujące się po prawej stronie samolotu. Wydano na to zgodę. Pasażerowie zdążyli się przesiąść i zapiąć pasy. Już chwilę później tracąca prędkość maszyna wpadła do rzeki Keelung. Mężczyzna wyszedł z katastrofy bez szwanku, a jego żona i dziecko trafili z obrażeniami ciała do szpitala. Przypomnijmy, że na pokładzie samolotu ATR 72-600 było 58 osób, w tym pięciu członków załogi. Zginęło 31 pasażerów, trwają poszukiwania 12. W sprawie wszczęto śledztwo. Prowadzi jej Zarząd Lotnictwa Cywilnego. W środę, niedługo po rozpoczęciu akcji ratunkowej udało się wyłowić rejestratory głosu i parametrów lotu, które następnie przesłano do analizy.