Do zdarzenia doszło we wtorek 1 lutego, 10 mil od brzegów Australii. Jak informuje "The Sun", na wysokości Albany łódź z trzema marynarzami na pokładzie zaczęła nabierać wody. Mężczyźni wiedzieli, że nie dopłyną do brzegu, dlatego sięgnęli po kamizelki ratunkowe. Chwilę później ich statek zniknął w wodach Oceanu Indyjskiego. Australia. Marynarzy uratował "cud". W wodzie spędzili dwie godziny Marynarze byli na szczęście dobrze przygotowani. Jak donosi portal, mężczyźni skorzystali z systemu alarmowego, który przesyłał do najbliższych jednostek ich sygnał GPS wraz z wezwaniem o pomoc. Ta jednak na nic by się zdała, gdyby nie prawdziwy "cud". Według danych z tego dnia, fale - w miejscu, w którym zatonęła łódź - sięgały około siedmiu metrów wysokości, a temperatura wody wynosiła blisko 20 stopni Celsjusza. Nie oznacza to jednak, że mężczyznom było ciepło. Eksperci zwracają uwagę na fakt, że woda wyciąga z człowieka temperaturę 25 razy szybciej. Szacunkowy czas utraty sił u dorosłego, w pełni ubranego mężczyzny, wynosi od dwóch do siedmiu godzin. Marynarze mieli jednak szczęście. Na dno ze statkiem nie poszła skrzynia na lód, która pusta unosiła się na powierzchni. Mężczyźni przylgnęli do niej i dryfowali tak wokół wybrzeży Australii przez około dwie godziny. Czytaj też: Przetrwał 11 dni dryfując po oceanie. Pomogła mu... zamrażarka Australia. Marynarze w Oceanie Indyjskim. Nagranie z akcji ratunkowej Po tym czasie znalazł ich śmigłowiec ratunkowy ANSA - służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na wodzie. Nagranie z odnalezienia i akcji ratunkowej stało się hitem w sieci. Akcja, jak podkreślono, nie należała do najłatwiejszych, ze względu na fale, które unosiły mężczyzn to w górę, to w dół. Ostatecznie jednak udało się ich uratować, a następnie przetransportować do szpitala na badania. Czytaj też: Rewolucyjne zmiany w dopłatach do ogrzewania. Chodzi o mieszkania w blokach