Jak relacjonuje "Bild", na autostradzie A23 na wysokości Itzehoe zderzyły się dwa auta. Tuż po wypadku służby ratownicze poinformowały, że zginęły trzy osoby, a kilka zostało ciężko rannych. Zmarli zostali zabrani przez karawany. Obsługa jednego z samochodów do przewożenia ciał już w kostnicy zauważyła jednak - jak cytuje gazeta - że "ofiara zaczęła się wiercić". Mężczyźni szybko rozerwali worek, w jakim przewozi się zwłoki - okazało się, że 72-letnia Ormianka żyje. Natychmiast przetransportowano ją do szpitala. Kobieta ma między innymi poważne obrażenia głowy, ale jest szansa, że uda się ją uratować. Jeden z dwóch mężczyzn, którzy transportowali uznaną za zmarłą Ormiankę, stwierdził w "Bildzie", że przez 25 lat swojej pracy nie spotkał się z podobnym przypadkiem. Eksperci podkreślają, że na miejscu było tak wielu poszkodowanych, że lekarze skupili się na tych, którzy wymagali natychmiastowej pomocy, zaś kobieta najwyraźniej nie wykazywała oznak życia. Z pewnością była jednak badana - obsługa karawanu potwierdziła, że Ormianka miała jeszcze na klatce piersiowej ślady po EKG. To wskazywałoby, że w momencie badania jej serce nie biło. Później jednak znów podjęło pracę. Adam Górczewski