Poinformował o tym inżynier Franco Pellacchia, przedstawiciel armatora w grupie ekspertów, która zajmowała się statkiem od chwili katastrofy 13 stycznia 2012 roku. Brał on udział w poniesieniu go z dna i ustawieniu w pionie we wrześniu oraz w przygotowaniach do ostatniego rejsu. Żegnając się z tymi, którzy pozostali na pokładzie, Pellacchia poprosił, by nie pędzili... Flotylla miała poruszać się z prędkością dwóch węzłów. W rzeczywistości płynie o pół węzła szybciej i w Genui będzie przed czasem, bo już w sobotę. Uwaga mediów tymczasem odwróciła się od wyspy Giglio i skupiła na Genui. Z każdą chwilą rośnie zainteresowanie Costa Concordią, zarówno w porcie, gdzie zostanie rozebrana, jak i w samym mieście. Właściciele balkonów, z których widać będzie wejście statku do portu, każą sobie już płacić dwa tysiące euro za dobę.