W lipcu 2020 roku irański reżim na lotnisku w Dubaju porwał Jamshida Sharmahda, niemieckiego biznesmena irańskiego pochodzenia, który wspierał irańską opozycję. Dla rządu w Teheranie jest on jednym czołowych wrogów. 21 lutego tego roku irańskie władze poinformowały, że mężczyzna został skazany śmierć. Egzekucja Jamshida może odprowadzić do pogłębienia kryzysu między Zachodem a Teheranem. Mieszkająca w Los Angeles córka mężczyzny Gazelle Sharmahd opowiada Interii i Polsat News o dramacie, jaki rozgrywa się od prawie trzech lat, o torturach, jakie przeżywa jej ojciec i o tym, do czego może się posuwać irański reżim w stosunku do osób, które otwarcie krytykują tamtejsze władze, mimo że mieszkają za granicą. Tomasz Lejman, Interia: Historia twojego taty jest wręcz przerażająca, przypomina jakieś sceny z filmu akcji. Twój ojciec został porwany na lotnisku w Dubaju, gdy podróżował z Europy do Indii. Zrobiły to służby irańskiego reżimu. Czy były jakieś przesłanki, że coś takiego może się wydarzyć? Gazelle Sharmahd: - Nie spodziewaliśmy się, że mój ojciec zostanie porwany. Wiedzieliśmy jednak, że jego życie jest zagrożone od czasu, gdy 20 lat temu przeprowadziliśmy się z Niemiec do USA. Mój ojciec był wielkim krytykiem islamskiego reżimu w Iranie. Założył stronę internetową, na której Irańczycy mogli się wypowiadać. Prowadził także stację radiową, co czyniło go celem reżimu. W 2009 roku próbowali go zabić. Tutaj, w Ameryce, w Los Angeles. - Mimo to w 2020 roku musiał podróżować ze względów zawodowych. Mój ojciec jest inżynierem i prowadzi firmę komputerową. Musiał wyjechać w samym środku pandemii, gdy loty ciągle były odwoływane lub przenoszone na inne dni. Poleciał z Frankfurtu do Indii. Podczas przesiadki w Dubaju jego kolejny lot został odwołany i musiał przenocować w hotelu. To był moment, kiedy ostatni raz zadzwonił do nas, a właściwie do mojej matki. Nie wiedzieliśmy wcześniej, że w ogóle tam pojechał. Dubaj, Turcja i Irak to nie są miejsca, do których jako krytyk reżimu można po prostu pojechać. To bardzo, bardzo niebezpieczne. - 28 lipca rozmawialiśmy po raz ostatni przed porwaniem. Był w swoim pokoju hotelowym i wszystko wydawało się w porządku. Potem kontakt z nim urwał się całkowicie, a my zobaczyliśmy na Google Maps, jak zmienia się jego położenie i że jest przewożony w kierunku Omanu. W końcu dotarł do wybrzeża Omanu, gdzie lokalizacja przestała działać. 1 sierpnia otrzymaliśmy wideo nakręcone przez irańską telewizję państwową. Było na nim widać mojego ojca z przepaską na oczach i spuchniętą twarzą. Musiał wymienić swoje imię i nazwisko, i przyznać się do czynów, których nie popełnił. To nam uświadomiło, że został porwany. W kolejnym przekazie islamski reżim oficjalnie ogłosił, że w skomplikowanej operacji przewieziono Jamshida Sharmahdę do Iranu. Czyli właściwie wyłącznie poprzez reżimowe media, a nie na drodze oficjalnej dowiedzieliście się, że wasz ojciec jest w więzieniu? - Chciałabym, aby mój ojciec przebywał w jakimś więzieniu, gdzie moglibyśmy go odwiedzić i upewnić się, że żyje. Niestety do dziś nie ujawniono nam miejsca jego pobytu. Od dwóch i pół roku nie wiemy, gdzie się znajduje, ani jak się ma. Nikt nie ma do niego dostępu. Porwanie trwa, co oznacza, że nie ma możliwości spotkania się z prawnikiem czy niemieckim ambasadorem. Nie mówiąc o naszej rodzinie. Jak w takim razie udało się ci się nawiązać kontakt z ojcem? - Nie było to łatwe. Przez pierwsze dwa miesiące nie miał prawa dzwonić, co oznaczało, że od momentu porwania nie byliśmy pewni, czy żyje. Zakładaliśmy, że reżim od dawna chciał go zabić i że opublikuje szybko jakiś film, by potem go zamordować. Jednak po dwóch miesiącach skontaktował się z nami po raz pierwszy - konkretnie z moją mamą, a następnie kilka razy miał okazję porozmawiać ze mną i moim bratem. Te rozmowy jednak nie były normalne. Ojciec przebywał w tajemniczym miejscu i był kontrolowany przez swoich oprawców, którzy naciskali na niego, co powinien powiedzieć. I działo się to na żywo w trakcie waszych rozmów? - Dokładnie, w trakcie rozmów nasz ojciec był kontrolowany. Jeśli powiedział coś nieodpowiedniego lub próbował nam coś przekazać, czego nie powinien, rozmowa była przerywana. Nie było możliwości, aby swobodnie mówić, dlatego musieliśmy czytać między wierszami, aby dowiedzieć się, co tam się naprawdę dzieje. Ojciec musiał nam opowiadać anegdoty o tym, jak dobrze mu się wiedzie i co zjadł - na przykład że jadł smaczną kaszkę. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że stracił zęby. W następnej rozmowie ponownie nam coś sugerował, abyśmy mogli stopniowo łączyć pewne informacje i starać się zrozumieć, co naprawdę się dzieje. - Dzięki tym anegdotom dowiedzieliśmy się, że nasz ojciec przebywa w całkowitej izolacji od 950 dni, że wybito mu zęby lub je wyrwano, że jako pacjent z chorobą Parkinsona nie otrzymuje swoich leków, co powoduje problemy sercowe, że bolą go bardzo stawy, nie może chodzić ani stać, ma duszności i stracił 20 kg na wadze. Nikt nie ma do niego dostępu. Nasz tata nie wie, czy jest dzień czy noc, nie może wyjść na świeże powietrze ani rozmawiać z kimkolwiek. Nie ma informacji o tym, co dzieje się na świecie lub w Iranie. Te tortury trwają już od dwóch i pół roku i nic z tym nie można zrobić. Twojemu tacie zarzucono m.in. przygotowanie zamachu w 2008 roku w irańskim Schiraz. A wszystko dlatego, ze należał do opozycyjnej grupy Tondar. Czy zdawaliście sobie sprawę z tego, że ten wyrok może być tak surowy? - Muszę cię zaskoczyć, ale mój ojciec nie został skazany za terroryzm. Nawet w Iranie, jeśli chcesz kogoś skazać za terroryzm, musisz przedstawić dowody. W przypadku mojego ojca nie ma jednak żadnych dowodów, ponieważ po pierwsze nie było żadnej bomby, a po drugie tata nie miał z tym nic wspólnego. Postawiono mu więc zarzuty za "korupcję na ziemi" - tak to się nazywa w reżimie. To ogólne oskarżenie, które może oznaczać wszystko i nic. Jeśli masz wątpliwości lub krytykujesz reżim, twoje myśli są kryminalizowane. Jeśli mówisz przeciwko reżimowi, jak mój ojciec w swojej stacji radiowej, to jest to właśnie "korupcja na ziemi". - Wszystko jest sfabrykowane, dlatego nie może mieć niezależnego adwokata, nikogo, kto mógłby zobaczyć jego akta. Gdyby tam poszedł prawdziwy adwokat lub osoba, która nie współpracuje z reżimem, ta farsa skończyłaby się w ciągu kilku minut. Oni potrzebują ludzi, którzy grają w jednej orkiestrze z reżimem. Sędzia jest kupiony, prokurator jest kupiony, a adwokat też współpracuje z reżimem. Wszyscy grają do jednej bramki, co oznacza, że łatwo jest skazać opozycjonistę. Właśnie dlatego wymyślili to oskarżenie o "korupcję na ziemi". Ten sam zarzut jest teraz stawiany wszystkim, którzy protestują w Iranie. Niestety, ci ludzie są skazywani na śmierć. Zobacz wideo z rozmowy Tomasza Lejmana: Cała akcja z porwaniem, bo logistycznie trzeba było wszystko przygotować: obserwacja w Stanach, śledzenie lotu, w końcu uprowadzenie na lotnisku, to wszystko pokazuje, że twój tata dla reżimu jest jednym z najgroźniejszych wrogów? - Tak, zwróć uwagę na najważniejszych działaczy naszego ruchu, na przykład jednego z nich, który w zeszłym roku był bliski uprowadzenia w Nowym Jorku i został zaatakowany, a także na tych, których agenci odwiedzili w domu lub byli pod drzwiami. Reżim ściga swoich przeciwników, zwłaszcza tych, którzy są bardzo krytyczni, łamią tabu i wspierają każdy opór w Iranie. Mój tata należy do takich osób. Jako informatyk stworzył specjalną stronę internetową, kiedy nie było jeszcze Twittera ani Instagrama. Nie mieliśmy wtedy mediów społecznościowych, gdzie można było pokazać nagrania z ulic. - Wtedy istniały tylko strony internetowe, a mój ojciec udostępnił tę witrynę dla ludzi w Iranie. To oznaczało, że mogli oni bezpośrednio wysyłać wideo, raporty, pokazywać swój opór, bez cenzury, bez ujawniania swoich adresów IP, bez tworzenia sieci VPN w przypadku ograniczenia internetu. To działało na reżim jak płachta na byka. Dlatego ludzie tacy jak mój ojciec uważani są za wroga numer jeden państwa i są tropieni za to, co robią. Tak jak już powiedziałaś, twój tata jest informatykiem, niemieckim i amerykańskim przedsiębiorcą, prawie całe swój życie spędził w Niemczech, ale reżimowi zależy na jego uprowadzeniu. Czy każdy, kto krytykuje władze w Teheranie, może skończyć tak samo? - Tak, absolutnie. Wszyscy są zagrożeni. Nie chcieliśmy tego zauważać. Mówię tu o nas na Zachodzie. Przez 44 lata ignorowaliśmy to, co dzieje się w Iranie. To nie nasi ludzie, to nas nie dotyczy. Jesteśmy bezpieczni. Ale nasza obojętność spowodowała, że ta bestia, ten diabeł zwany reżimem islamskim, teraz ma swoich ludzi i szpiegów na całym świecie. To znaczy, że możesz podróżować i nie być bezpieczny. To znaczy, że możesz mieszkać na drugim końcu świata, w Ameryce i nie być bezpiecznym. - Szpiedzy reżimu są w naszej polityce, w naszych organizacjach pozarządowych, w naszych mediach społecznościowych, są wszędzie i zagrażają nam na każdym poziomie, bez względu na to, czy walczymy z reżimem, czy po prostu stoimy obok. Tymczasem wciąż robimy interesy z reżimem: Siemens, Volkswagen, Thyssenkrupp, to tylko kilka firm. Niemcy były w 2022 roku nadal największym partnerem handlowym reżimu islamskiego w Europie. Myśleliśmy, że to tylko trochę pieniędzy. To pieniądze skąpane w irańskiej krwi. Również ty mocno narażasz się irańskiemu reżimowi, walcząc o tatę. To dlatego nie chcesz przyjechać do Niemiec i pozostajesz w Stanach? - Nie mogę podjąć ryzyka, chyba że akcja byłaby bardzo bezpieczna i bardzo dobrze zaplanowana. Nawet w Ameryce nie mogę swobodnie podróżować, ponieważ każdy mój krok jest kontrolowany, a każde słowo rejestrowane. Czuję się zagrożona i pod ciągłą presją, ale od 16 lat przyzwyczajam się do tego. Ważne jest, abyśmy stawiali opór i nie ustępowali. Jeśli przestaniemy mówić w mediach lub ograniczymy nasze działania, to będzie oznaczało, że reżim zwyciężył. Krótko po ogłoszeniu wyroku mówiłaś, że egzekucja taty to kwestia godzin, że potwierdzenie wyroku sądu rewolucyjnego przez sąd najwyższy to tylko formalność. Dlaczego władze w Teheranie zwlekają, bo to wygląda na celową strategię? Zmuszenia zachodu do jakichś negocjacji... - Oni próbują wykorzystać wszystkie narzędzia, jakie posiadają. Cierpienie ludzi jest dla nich narzędziem do osiągania celów. Kiedy przyprowadzają mojego ojca do sądu, zawsze pokazują na wielkim ekranie jego niemiecki paszport. To wiadomość dla Niemiec. Wyrok został już wydany, a teraz sprawa musi zostać potwierdzona przez sąd najwyższy. Prawnie nic nie możemy zrobić, ponieważ to nie jest rzeczywisty sąd. Czego oni chcą? Chcą wymiany więźniów, więc szantażują Niemcy, Europę i Amerykę. Niemiecki rząd po ogłoszeniu wyroku wydalił dwóch irańskich dyplomatów. Ale trudno mi odnaleźć jakieś reakcje polityków, gdy twój tata został porwany. Może już wtedy trzeba było działać? - Absolutnie, zgadzam się w pełni. Od samego początku rząd niemiecki powiedział nam, że mój ojciec jest obywatelem Niemiec i obiecali wykorzystać wszystkie możliwe środki. Jednak dopiero po wydaniu wyroku śmierci, a więc po ponad dwóch latach, wydalono dwóch irańskich dyplomatów. Niemiecki rząd zrobił tylko jeden mały krok i nic poza tym. Dlatego pytam: co robicie teraz? Reżim odtwarza nieprzerwanie przez tydzień filmy propagandowe przeciwko ojcu, aby zaostrzyć atmosferę i ogłosić jego egzekucję. Reakcji brak. Nie możemy czekać, aż krew mojego ojca zostanie przelana. Czego w takim razie teraz oczekujesz od rządu w Berlinie? - Jest wiele dyplomatycznych metod, ale nie są one wykorzystywane i nie wiadomo, dlaczego tak jest. Dlatego chcę, aby mój rząd wyjaśnił mi, jakie są konkretne kroki, jakie środki zostaną podjęte i co można zrobić teraz, aby uratować życie mojego ojca. Przypuszczam, że jako rodzina nie macie już teraz kontaktu z ojcem? - W zeszłym roku utraciłam możliwość osobistego kontaktu. Jedynie moja matka mogła jeszcze dwa razy zadzwonić do niego. Ostatni raz rozmawiali w lutym, ale ta rozmowa była całkowicie kontrolowana. Starano się ją zmusić do współpracy, wywierano naciski, chodziło o jakieś deklaracje i zeznania. Była to także ostatnia rozmowa, w której usłyszała swojego męża. Muszę powiedzieć, że jego głos brzmiał bardzo słabo w porównaniu do tego, co słyszeliśmy od niego w zeszłym roku. On umiera na raty. Ma prawie 68 lat i nie da się tego znieść. Trudno sobie wyobrazić, co oznacza 950 dni izolacji. Jego głos jest inny, nie ma już energii. Nie może już dłużej przebywać w takich warunkach, ponieważ jego serce wkrótce może stanąć. To jest dla niego ostatni dzwonek. To co słyszymy o sytuacji w Iranie, właściwie dzięki mediom społecznościowym, to są przerażające sceny, a reżim dokręca śrubę. Nie obawiasz się, że może mieć to wpływ na sytuację twojego taty, że zaczną działać jeszcze bardziej radyklanie? - Reżim widzi, że opór przeciwko nim narasta, dlatego reagują tak brutalnie. Atakują na każdym możliwym poziomie, nawet trując dzieci gazem w irańskich szkołach. Ich reakcja przypomina zachowanie rannego psa, który zaczyna gryźć wokół siebie z desperacji. Od samego początku reżim islamski napotykał opór, który z biegiem czasu narastał i stał się coraz silniejszy, aż w końcu osiągnął punkt kulminacyjny. Teraz widzą, że ich dni są policzone i nie wiedzą, jak się zachować. Niestety, ludzie tacy jak mój ojciec stają się ofiarami ich tyranii i okrucieństwa. Czy Irańczycy mają na tyle dużo siły, by przeciwstawić się teraz władzom w Teheranie Czy są w stanie przeprowadzić od wewnątrz rewolucję, która radykalnie zmieni sytuacje w kraju? - Rewolucja już się rozpoczęła. Nie dajcie się oszukać, nawet jeśli jest mniej protestów niż na początku. Nie dajcie się zwieść, ponieważ w każdej rewolucji są wzloty i upadki. Ludzie muszą również odpocząć i cierpliwie czekać na kolejną falę, którą razem podejmiemy. To całkowicie normalne. Wolność to tylko kwestia czasu, wiem to, nie mam żadnych wątpliwości. Oni nie boją się i są gotowi poświęcić swoje życie za wolność, nie ma dla nich niczego ważniejszego. - Wzywam wszystkich do bycia częścią największej rewolucji naszych czasów. To nie tylko irańska rewolucja. To rewolucja zwykłych ludzi przeciwko tyranom. Dołączcie do nas! Gazelle, bardzo dziękuję za rozmowę, życzę wam dużo siły teraz, bo będzie ona potrzebna i mam nadzieję, że kiedy następny raz będziemy rozmawiać, twój tata będzie bezpieczny, będziesz miała dobre wiadomości, lub my dobre wiadomości dla ciebie. - Ja również dziękuję, że miałam możliwość opowiedzenia tej historii.