Odnosząc się do stawianych premierowi zarzutów ograniczania wolności prasy jego córka zapytała: czy wolność ta jest zagrożona "w kraju, w którym szef rządu od miesięcy poddawany jest prawdziwemu linczowi?". - Wiem doskonale, jak cenna jest wolność prasy i to nie tylko dlatego, że jestem wydawcą. Chodzi o to, jak i dla jakich celów ta wolność jest wykorzystywana - oświadczyła Marina Berlusconi, która jest prezesem finansowego imperium, założonego przez obecnego premiera. - Tu - dodała - ktoś zdaje się zapomniał, że każda wolność ma precyzyjne granice, jakimi jest poszanowanie wolności drugiego. - Wolni są dziennikarze, ale wolny jest też Berlusconi. Wolny, jak wszyscy by mieć prywatne życie, wolny, by reagować, także ostro, na oskarżenia, które nie są oskarżeniami, ale haniebnymi kalumniami - oświadczyła Marina Berlusconi. Zauważyła następnie: - Wydaje mi się, że pewna część prasy udaje, że zapomniała, że wolność nie jest jej wyłącznym przywilejem, ale prawem wszystkich. Zdaniem córki premiera rolę opozycji odgrywają nie tylko niektóre redakcje, ale i "grupy sędziów" posługując się "plotkami" i "błotem". W opinii prezes Fininvest niektóre gazety stosują następującą zasadę: równość oznacza atakowanie Berlusconiego. A tymczasem "zdecydowana większość Włochów nie zgadza się z tym"- podkreśliła Marina Berlusconi.