Partia Pracy była krytykowana za to, że od miesięcy wzywała do rozpisania przedterminowych wyborów, a gdy we wrześniu premier Boris Johnson - aby przełamać polityczny impas wokół brexitu - dwa razy złożył taki wniosek, dwukrotnie zagłosowała przeciw. W rozmowie ze stacją BBC Corbyn, zapytany o to, czy jest gotów zostać premierem, gdyby była taka konieczność, odparł: "Tak. Absolutnie". Przyznał zarazem, że czuje się onieśmielony tą perspektywą. Corbyn odniósł się też do sugestii, że wolałby pozostać neutralny w kwestii wyjścia kraju z Unii Europejskiej. "Nie jestem neutralny. Mówię, że Brytyjczycy muszą mieć szansę zdecydować o końcu tego procesu. Mieliśmy referendum w 2016 r., mieliśmy wszystkie te debaty, a teraz mamy premiera, który próbuje zepchnąć nas w przepaść za kilka tygodni. To całkowicie niewłaściwe" - powiedział. Przyjęta na wniosek opozycji ustawa wymusza na szefie rządu zwrócenie się do Brukseli o ponowne przesunięcie terminu opuszczenia Unii, jeśli do 19 października parlament nie zaakceptuje porozumienia z UE lub brexitu bez umowy. Lider opozycji zapowiedział, że jeśli Partia Pracy przejmie władzę, rozpisze referendum, w którym wyborcy będą mogli zdecydować pomiędzy "wiarygodnym" wyjściem a pozostaniem w UE. "Chcę przedstawić Brytyjczykom wiarygodną ofertę pozostania - mam nadzieję, że z reformą UE - lub wyjścia z umową handlową, umową celną, ochroną środowiska, praw konsumentów i pracowników oraz z zabezpieczeniem porozumienia pokojowego w Irlandii Północnej" - wyjaśnił. Rozmowa odbyła się na dwa dni przed początkiem dorocznej konferencji programowej Partii Pracy, podczas której, jak się oczekuje, Corbyn będzie musiał się mierzyć z coraz silniejszymi głosami, by poprzeć pozostanie w UE. Już teraz widoczny jest rozdźwięk między nim a wiceprzewodniczącym partii Tomem Watsonem, który uważa, że zatrzymanie brexitu poprzez kolejne referendum powinno być ważniejsze niż zdobycie władzy w wyborach. Z Londynu Bartłomiej Niedziński