We wtorek rano władze informowały o 51 przypadkach, w tym o 28 we wspomnianej szkole w Nowym Jorku, trzynastu w Kalifornii, sześciu w Teksasie, dwóch w Kansas, jednym w Ohio i jednym w Indianie. Tego samego dnia doniesiono jeszcze o zdiagnozowaniu świńskiej grypy w Orlando na Florydzie - u turysty, który przybył tam z Meksyku. Tylko jedna chora osoba w USA jest hospitalizowana. Władze podkreślają, że świńska grypa - jak to ujął prezydent Barack Obama - "to powód do troski, ale nie alarmu". We wtorek świńska grypa zeszła już w USA z czołówek wiadomości telewizyjnych. Tego dnia rzecznik Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Gregory Hartl powiedział jednak, że chorzy na tę chorobę w USA zdają się przenosić ją na innych. Na granicy z Meksykiem zaostrzono od kilku dni kontrole przybywających do USA Amerykanów i turystów meksykańskich. Meksyk jest głównym ośrodkiem epidemii - zachowało tam około dwóch tysięcy ludzi, a ponad 150 zmarło.