Według pierwszych doniesień, Muammar Kadafi miał zostać ranny w ataku lotnictwa NATO na wiozący go konwój. Były dyktator miał umrzeć w wyniku odniesionych ran. Kadafi usiłował uciec z rodzinnej Syrty - miasta, które właśnie zostało zdobyte przez siły nowych władz. - Wszystko to działo się w jednej z dzielnic mieszkalnych Syrty - twierdzi jeden z członków nowych władz Abdallah Kenshil. Tymczasowy premier Mahmud Dżibril poinformował, że po tym, jak pociski trafiły wiozący Kadafiego konwój, były dyktator schronił się w pobliskich betonowych rurach. Wkrótce został jednak siłą wyciągnięty przez Libijczyków. Libijskie władze twierdzą, że Kadafi nie stawiał oporu i wówczas był jedynie ranny w rękę. Potem jednak wywiązała się strzelanina między partyzantami a zwolennikami dyktatora, a sam Kadafi został przypadkowo postrzelony w głowę. Dwa pociski miały też utkwić w jego szyi, a pięć w plecach. Były dyktator miał umrzeć w karetce w drodze do szpitala w Misracie. Kilkadziesiąt minut po śmierci Kadafiego w internecie pojawiły się amatorskie filmy zrobione telefonami komórkowymi przez świadków. Widać na nich zakrwawionego mężczyznę podobnego do Kadafiego. Filmy natychmiast obiegły światowe stacje telewizyjne. Nie sposób jednak odczytać z nich dokładnego przebiegu wydarzeń. Według agencji Reutera, zarówno zwłoki pułkownika Kadafiego jak i jego syna Mu'tasima znajdują się w Misracie, położonej na zachód od Syrty. Tymczasowe libijskie władze podkreśliły, że nie ujawnią miejsca pochówku Kadafiego. Samolot USA uczestniczył w ataku na konwój Kadafiego Bezzałogowy amerykański samolot Predator uczestniczył w czwartek w nalotach na konwój libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego w okolicy Syrty, ale nie wiadomo, czy ostateczne uderzenie przeprowadziło amerykańskie czy francuskie lotnictwo - podały źródła NATO. Sojusz sprecyzował, że jego samoloty ok. godz. 8:30 rano ostrzelały konwój pojazdów w pobliży Syrty, rodzinnego miasta dyktatora. Trafione zostały dwa wojskowe pojazdy, ale nie można potwierdzić, czy w którymś z nich znajdował się Kadafi. Francja informowała, że konwój został ostrzelany przez samolot Mirage. W wyniku bombardowania konwój został zatrzymany i do akcji mogli wkroczyć libijscy powstańcy. Udział amerykańskiej maszyny w bombardowaniu "tego samego konwoju" potwierdził później francuski minister obrony Gerard Longuet.