W obozie tranzytowym dla uchodźców Treiskirchen doszło do bójki z udziałem uchodźców z Czeczenii i innych republik byłego ZSRR. Jedna osoba zginęła, a kilkanaście zostało rannych. W samej Czeczenii nie kończy się wojna, nie ustają też brutalne represje rosyjskich żołnierzy wobec ludności cywilnej. Ludzie ratują się więc ucieczką m.in. do Polski i dalej, na zachód Europy. Jak twierdzi Malik Sajdullajew, znany czeczeński biznesmen, który dorobił się majątku w Moskwie, a dziś kandyduje na stanowisko prezydenta Czeczenii, na Zachód wyemigrowało już około 200 tys. na 1 mln Czeczenów. Ilu naprawdę jest uchodźców, tego nie wie nikt. Dla porównania podajmy, że według szacunkowych danych w Czeczenii mieszka obecnie około 700 tys. osób. Sajdullajew podaje, że np. tylko w Paryżu codziennie 50 czeczeńskich rodzin prosi o azyl polityczny. Dzisiejsze "Izwiestia", cytując Sajdullajewa, podaje, że większość emigrantów zdobyła właśnie status uchodźców politycznych. - W krajach europejskich, które bardzo krytycznie odnoszą się do poczynań Rosji w kaukaskiej republice, Czeczenom łatwiej zdobyć azyl, niż w Rosji moskiewski meldunek - twierdzi Sajdullajew. Potwierdza to moskiewski korespondent RMF: człowiekowi z Kaukazu bardzo trudno zameldować się w Moskwie, nie mówiąc już o tym, że Czeczenom nikt nie chce dawać pracy i wynajmować mieszkań. Według "Izwiestii", na zachodnich sympatiach wobec Czeczenów próbują grać także emigranci Rosjanie. Przy pomocy fałszerzy wyrabiają sobie dokumenty, z których wynika, że przed kilku laty mieszkali właśnie w Czeczenii. Ma to sugerować, że w Rosji też są prześladowani.