Wybory w Turcji odbywają się w niedzielę 14 maja. Na niespełna dwa tygodnie przed tą datą Erdogan mierzy się z problemami zdrowotnymi, sondaże dla obecnej głowy państwa są niekorzystne, a wygrywa w nich - choć nieznacznie - wspólny kandydat opozycji 74-letni Kemal Kilicdaroglu. W wyborach udział biorą także inni kandydaci, lecz tylko ci dwaj liczą się w walce o fotel prezydenta. Jeśli żaden z nich nie przekroczy progu 50 proc., po dwóch tygodniach odbędzie się druga tura. Wybory prezydenckie w Turcji. Kemal Kilicdaroglu wyprzedza Recepa Erdogana Do głównych tematów tureckiej kampanii należy kryzys gospodarczy i wysoka inflacja, skutki tragicznego trzęsienia ziemi z początku lutego oraz kierunek geopolityczny, zgodnie z którym powinna podążać Turcja. - Chcemy stać się częścią cywilizowanego świata, a nie iść z Kremlem. Chcemy wolnych mediów i pełnej niezależności sądów. Erdogan nie myśli w ten sposób, on chce być jeszcze bardziej autorytarny. Różnica między nami (opozycją - red.), a Erdoganem jest jak czarne i białe - mówił Kilicdaroglu w rozmowie z BBC. Polityk opozycji jako swój znak rozpoznawczy obrał symbol serca, ułożony z palców dłoni. Na wiecach politycznych gromadzi tłumy, zwłaszcza osób młodych. Jak podają brytyjskie media, pięć milionów z nich uda się do urn po raz pierwszy, co jest zagrożeniem dla obecnego prezydenta, ponieważ popierają go głównie grupy religijne i konserwatywne. Kilicdaroglu przekonuje, że najbliższe wybory prezydenckie przyniosą zmianę w Turcji, a Erdogan straci urząd. BBC zaznacza jednak, że według ekspertów obecny turecki lider i jego nominaci mogą kwestionować wynik wyborów, jeśli będzie on dla niego niekorzystny. Cytowany przez brytyjską telewizję minister spraw wewnętrznych Suleyman Soylu powiedział, że 14 maja będzie "próbą zamachu stanu dokonaną przez Zachód". Erdgodan podnosi wydatki socjalne. "Kosztowna hojność dla państwa i gospodarki" Jak podaje portal Foreign Policy, Erdogan - aby zwiększyć swoją popularność, przeprowadził serię ustaw wprowadzających kolejne wydatki socjalne państwa, zapowiedział podniesienie płacy minimalnej o 55 proc. i 30 proc. podwyżki dla sektora budżetowego. "Ta hojność będzie kosztowana dla państwa i gospodarki, ale Erdogan koncentruje się tylko na dacie wyborów. Większość negatywnych skutków będzie odczuwalna dopiero po rozpoczęciu nowej kadencji" - czytamy. Choć ostatnia średnia sondażowa z wyborów prezydenckich z mijającego tygodnia wskazuje dwuprocentową przewagę Kemala Kilicdaroglu, to sondaże parlamentarne - mimo spadków partii Erdogana - wciąż dają przewagę sojuszu prezydenta w wyścigu o Wielkie Zgromadzenie Narodowe. Jeśli Recep Tayyip Erdogan zostanie pokonany, straci władzę po 20 latach.