Obecny prezydent USA nieraz wyrażał sceptycyzm wobec ustaleń naukowców w sprawie globalnego ocieplenia. Jest również zagorzałym przeciwnikiem jakichkolwiek regulacji chroniących środowisko. Podczas szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach doradca Donalda Trumpa Wells Griffith przekonywał, że "żaden kraj nie powinien poświęcać wzrostu gospodarczego i bezpieczeństwa energetycznego dla pogoni za zrównoważoną polityką wobec środowiska". Griffith mocno stanął w obronie eksploatacji paliw kopalnych. Tymczasem jak czytamy w "The Washington Post", negocjatorzy USA prezentują zupełnie inną postawę. Jak podkreślają delegaci z innych krajów, przedstawiciele USA są kompetentni i skorzy do kompromisu. "Za kulisami katowickiego szczytu budują mosty i proponują konstruktywne rozwiązania" - chwali Carlos Fuller, przedstawiciel koalicji małych wysp. W Katowicach podkreśla się, że wielu znakomitych klimatologów pochodzi z USA; Stany mają również duży wkład w gromadzenie szczegółowych danych na temat klimatu. Jak podaje "Washington Post", celem amerykańskich negocjatorów jest m.in. wypracowanie przejrzystych standardów monitorowania emisji gazów cieplarnianych. (mim)