Przemawiający w stolicy Górnego Śląska przywódcy jasno dali do zrozumienia, że w COP24 pokładane są duże nadzieje. "Nie mamy czasu na niekończące się negocjacje" - podkreślił Antionio Guterres, sekretarz generalny ONZ. Przewodnicząca Zgromadzenia Ogólnego ONZ Maria Fernanda Espinosa stwierdziła dobitnie: Katowice to już nie jest jakaś opcja. To konieczność. "Świat patrzy nam na ręce i domaga się konkretów. Nie możemy wyjechać stąd bez ambitnych, ale realistycznych postanowień" - mówiła. Także Kristalina Georgiewa, szefowa Banku Światowego, swoją deklaracją podwojenia w ciągu pięciu lat finansowania działań na rzecz klimatu zachęcała do ambitnych kroków. "Nasz nowy cel na następnych pięć lat dla Grupy BŚ to 200 mld dolarów" - obiecała Georgiewa. "Katowice rulebook" Jak dowiedzieliśmy się w polskiej delegacji COP24, dokument będzie liczył na pewno kilkaset stron i ma stworzyć konkretne narzędzia do wprowadzenia w życie postanowień porozumienia paryskiego. W Paryżu w 2015 roku zgodzono się, że głównym celem jest utrzymanie wzrostu globalnych średnich temperatur na poziomie znacznie mniejszym niż 2 st. C w stosunku do epoki przedindustrialnej i kontynuowanie wysiłków na rzecz ograniczenia wzrostu temperatur do 1,5 st. C. - Interesy państw są często sprzeczne. Chodzi o to, by wszyscy spotkali się w połowie drogi - wyjaśnił w rozmowie z Interią rzecznik COP24 Aleksander Brzózka. Nasz rozmówca nie ukrywał, że celem polskiego przewodnictwa podczas COP24 jest doprowadzenie do podpisania "Katowice rulebook" przez wszystkie państwa uczestniczące w szczycie. Co może stanąć na przeszkodzie podpisania porozumienia? Choćby kwestia finansowania projektów niskoemisyjnych w krajach rozwijających się. - To jest bardzo ważna sprawa. A zawsze kiedy mowa o finansach, mogą pojawić się problemy - przyznaje Brzózka. Na co stawia Polska? Wiadomo, że Polska nie zrezygnuje całkowicie z węgla. Mówił o tym kilka dni temu minister energii Krzysztof Tchórzewski, który zapowiedział, że w 2050 r. w Polsce wciąż będą działać elektrownie węglowe. Dziś w Katowicach powtórzył to prezydent Andrzej Duda, przekonując, że mamy zapasy węgla na 200 lat. "Trudno, żebyśmy rezygnowali z naszej suwerenności energetycznej" - powiedział Duda. Wobec takiej polityki, polscy delegaci starają się zwrócić uwagę negocjatorów na pochłanianie szkodliwych gazów. Jak się dowiedzieliśmy, polska delegacja walczy przede wszystkim właśnie o to, by w katowickim porozumieniu położyć nacisk nie tylko na redukcję emisji gazów cieplarnianych, ale również na kwestię ich pochłaniania np. poprzez zalesianie. Zmiana świadomości "Jak sobie pomyślę że płacimy za 'globalne ocieplenie' i popatrzę za okno to mnie trafia szlag" - pisał w 2013 roku Andrzej Duda na Twitterze. Dziś, w Katowicach, ten sam Andrzej Duda, już jako prezydent, z troską wypowiadał się o zmianach klimatycznych, których "skutki obserwujemy każdego dnia". Przemawiając do delegatów z ok. 190 krajów podkreślał, że Polska jest jednym z liderów redukcji emisji gazów cieplarnianych; na konferencji prasowej, siedząc obok sekretarza generalnego ONZ, wywodził, że Polska w ciągu ostatnich kilkunastu lat zdołała zredukować tę emisję o jedną trzecią. Zadeklarował ponadto, że jesteśmy gotowi wziąć na siebie naszą część odpowiedzialności za ograniczenie wzrostu temperatury. Prezydent nie zżymał się już, że "trzeba na to płacić", gdy za oknem jest zimno. To pokazuje, jak duża dokonała się zmiana w świadomości klasy politycznej w ciągu raptem kilku lat. Globalne ocieplenie - z racji swojej namacalności i nieuchronności - przestało się już mieścić w politycznych szufladkach. Do Katowic przybyli przedstawiciele rządowych lewicowych i prawicowych, liberalnych i konserwatywnych - po to, by odpowiedzieć na najważniejsze globalne wyzwanie naszych czasów. Z Katowic Justyna Kaczmarczyk i Michał Michalak