31-letni Kim Dzong Un po raz ostatni widziany był 3 września podczas koncertu w stolicy kraju Pjongjang. Od tego czasu przywódca Korei Północnej zniknął. Spekuluje się nawet, że dyktator znalazł się w areszcie domowym! Według innych doniesień, Kim Dzong Un jest chory. Zły stan zdrowia północnokoreańskiego przywódcy spowodowany ma być "uzależnieniem od sera". Media w Korei Północnej podały jedynie, że "złe samopoczucie" jest jedyną przyczyną absencji dyktatora. Specjalizujący się w sprawach Korei Północnej profesor Remco Breuker z uniwersytetu w Lejdzie w rozmowie z ABC wysunął jednak tezę, że Kim Dzong Un najprawdopodobniej przebywa w areszcie domowym. "Nie mamy pewności, gdzie jest i co się z nim dzieje. Nie wiemy, czy przebywa w szpitalu czy może w areszcie domowym" - powiedział. Natomiast profesor Felix Patrikeeff z uniwersytetu w Adelajdzie przypomniał, że podobna sytuacja miała miejsce pod koniec 90. Wtedy przez pewien czas brakowało informacji na temat ówczesnego dyktatora Kima Ila. "On również zniknął z pola widzenia. A tamten okres w historii Korei Północnej uznawany jest za moment przetasowania na szczytach i wzmocnienia władzy" - skomentował analityk spraw koreańskich. "Jego nieobecność może oznaczać bardzo wiele. Być może w kraju doszło do zmiany kierunku polityki, ale jeszcze jest zbyt wcześnie, by stwierdzić to z całą pewnością" - dodał. Profesor Felix Patrikeeff sugeruje, że wydarzenia w Korei Północnej mogą oznaczać zmianę w szeregach elity rządowej. Jako przykład podaje złagodzenie relacji z Koreą Południową czy oficjalne potwierdzenie na forum międzynarodowym istnienia obozów pracy przymusowej. "Przywódcy w Korei Północnej przyjęli bardziej wyważone stanowisko. Wciąż jednak powinniśmy poczekać z ferowaniem osądów. Potrzebujemy dowodów" - dodał. Czy oznacza to, że władzę w Pjongjang przejął ktoś inny? Według Patrikeeffa w reżimach takich, jaki panuje w Korei Północnej, dłuższa nieobecność przywódcy może to sugerować. AW