Jego główne postanowienia - nowe w stosunku do obecnie obowiązującego Traktatu z Nicei - to usprawnienie unijnych instytucji poprzez przyjęcie nowego systemu podejmowania decyzji w UE, a także nadanie Unii osobowości prawnej oraz wiążącego charakteru Karcie Praw Podstawowych. Jako pierwszy unijny dokument Traktat Reformujący reguluje też sposób wychodzenia z Unii państwa, które zdecydowałoby się na taki krok. Nowy Traktat ma wejść w życie na początku 2009 roku, kończąc trwające od 2002 roku dyskusje nad reformą instytucjonalną rozszerzonej UE. Pod warunkiem jednak, że tym razem nie będzie problemów z jego ratyfikacją. Poprzedni projekt traktatu konstytucyjnego UE przepadł w 2005 roku w referendach we Francji i Holandii. Traktat Lizboński zachowuje jednak najważniejsze postanowienia instytucjonalne eurokonstytucji. Wśród nich jest zapis o wprowadzeniu stanowiska przewodniczącego UE (kadencja 2,5 roku), zredukowana do 18 członków Komisja Europejska (od 2014 roku) oraz jednolita osobowość prawna UE, a także stanowisko wysokiego przedstawiciela Unii Europejskiej, którego początkowo planowano nazywać ministrem spraw zagranicznych. Odstąpiono od nazwy konstytucja, jak też od unijnych symboli Unii, takich jak flaga i hymn (Oda do radości Beethovena), by nie sugerować, że UE jest superpaństwem. Traktat zawiera jednak listę wartości, na których opiera się Unia, a także jej celów i kompetencji. Nie zapomniano przy tym ani o "poszanowaniu tożsamości narodowej", ani o solidarności. Powstrzymując się od precyzowania, o jakie religie chodzi, nawiązano w przepisanej z eurokonstytucji preambule do "kulturalnego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy". Usprawnieniu Unii służy zastąpienie zasady jednomyślności w Radzie (ministrów) UE (czyli zniesienie prawa weta pojedynczych państw) w ponad 40 sprawach, głównie proceduralnych, ale weto utrzymano w tak zasadniczych kwestiach jak zmiany w traktatach, poszerzenie UE, polityka zagraniczna i obronna, zabezpieczenie socjalne, podatki i kultura. Najwięcej kontrowersji w Polsce wzbudziły zapisy dotyczące podejmowania decyzji w Radzie UE - w dziedzinach, w których stanowi ona kwalifikowaną większością głosów. Mimo że nowy Traktat ma wejść w życie w 2009 roku, na wniosek Polski przywódcy państw UE uzgodnili, że do 1 listopada 2014 roku będą obowiązywały dotychczasowe, korzystne dla Polski zasady głosowania w Radzie UE, które przewiduje Traktat z Nicei. Dopiero potem zacznie obowiązywać system podwójnej większości państw (55 proc.) i obywateli (65 proc.) przepisany z eurokonstytucji. Do zablokowania decyzji potrzeba będzie ponad 45 proc. państw lub 35 proc. ludności zamieszkującej co najmniej cztery państwa. Przez prawie trzy kolejne lata - od 1 listopada 2014 do 31 marca 2017 roku - każdy kraj będzie mógł zażądać jednak powtórnego głosowania w systemie nicejskim i jeśli zbuduje mniejszość blokującą - decyzja nie zapadnie. Od marca 2017 roku nie będzie już możliwości głosowania metodą nicejską, ale kraje będą mogły zastosować hamulec bezpieczeństwa przewidziany w tzw. kompromisie z Joaniny. Pozwala on na odwlekanie podejmowania decyzji w Radzie przez "rozsądny czas". Mechanizm będzie mógł być użyty, jeśli wystąpią o to kraje reprezentujące co najmniej 19 proc. ludności UE - tyle, ile dziś mają np. łącznie Polska i Francja. Eurokonstytucja zakładała pułap 26,25 proc.