Jako pierwsi w debacie wystąpili przedstawiciele Komitetu Pomnika Zbrodni w Lesie Katyńskim (Katyn Forest Massacre Memorial Committee). Zatrudniony przez komitet prawnik, mec. Robert Margulies wskazał na znaczenie pomnika upamiętniającego blisko 22 tys. ofiar zbrodni katyńskiej. Mówił o wysiłkach finansowych podjętych w ciągu dekad przez organizacje polonijne dla utrzymania monumentu. Przypomniał też o ostatnich negocjacjach, w wyniku których zdecydowano się przemieścić pomnik o 60 metrów, pozostawiając go na brzegu Rzeki Hudson, a zatem - naprzeciwko miejsca, gdzie terroryści dokonali ataku na wieżowce World Trade Center. Jego zdaniem jest niezwykle ważne, że dzięki decyzji władz miejskich pomnik uzyska stałą lokalizację. Uznał tę decyzję za rozsądny kompromis. Prezes komitetu Krzysztof Nowak powiadomił, że nie wygłosi przemówienia. Przedstawił tylko Radzie Miejskiej listę organizacji i osób prywatnych popierających stanowisko jego organizacji. Dyskusja o kosztach W debacie biorą udział nie tylko przedstawiciele Polonii, których łatwo rozpoznać, bo przybyli do Rady Miejskiej z biało-czerwonymi chorągiewkami, ale też Amerykanie. Ci ostatni, nie od razu zgodzili się z argumentami prawnika Roberta Marguliesa. Pytali m.in., dlaczego za przeniesienie pomnika mieliby płacić podatnicy? Sugerowali, że ponieważ w Jersey City mieszkają Polacy, dla których pomnik jest ważny, być może należałoby go pozostawić tam, gdzie stoi. Wyrażali zdziwienie, że podejmuje się decyzje o przeniesieniu pomnika, nie informując o tym, jakie będą konkretne koszty. Pytano, czy były podjęte konieczne badania pozwalające określić wydatki na przygotowanie infrastruktury podziemnej pozwalającej na ustawienie potężnego monumentu w nowym miejscu. Mówcy krytykowali władze, że nie dostarczono wyczerpującej informacji szczegółowej. Wskazywali, że pomnik ważny jest nie tylko polskich mieszkańców Jersey City, ale też dla milionów amerykańskich Polaków. Uczestnicy debaty - zwłaszcza ci o polskich korzeniach przypominali o historii. Przesunięcie pomnika uznali za brak szacunku dla diaspory polskiej. Pytali, czy gdyby to był pomnik ofiar masakry na placu Tiananmen 4 czerwca 1989, ofiar Holokaustu czy ku czci Martina Luthera Kinga, komukolwiek przyszłoby do głowy organizować debatę w tej sprawie? Sugerowali, że przemieszczenie takich pomników nie byłoby nawet rozważane. Przewiduje się, że debata trwać będzie do późnych godzin nocnych.