Po zamachu na izraelskich turystów w hotelu "Paradise" pod Mombasą, dziś tłumaczy się australijski rząd. Władze w Canberze twierdzą, że ostrzeżenie było oparte na dosyć ogólnych informacjach wywiadu. Służby specjalne ostrzegały, że zachodnie interesy w Kenii, a zwłaszcza w Mombasie, mogą być zagrożone. - Nie mieliśmy żadnych szczegółów, żadnych danych o czasie, miejscach czy też metodach ewentualnych ataków - podkreślał australijski minister spraw zagranicznych Aleksander Downer. Wywiad sugerował jednak, by szczególną ostrożność zachować w miejscach publicznych, które odwiedzają cudzoziemcy: hotelach, restauracjach, barach czy miejscach kultu. Australijski rząd regularnie wydaje ostrzeżenia przed podróżą do wielu krajów. Informacje te są regularnie uaktualniane zwłaszcza po październikowych zamachach na indonezyjskiej wyspie Bali, w których zginęło 180 osób, w tym 90 Australijczyków. Australijski rząd był wówczas ostro krytykowany, że nie ostrzegł swych obywateli przed niebezpieczeństwem.