Według ustaleń amerykańskiej stacji, broń, która zabiła dziesiątki dzieci podczas ataku na szkolny autobus 9 sierpnia br. na północy Jemenu, to ważąca 227 kilogramów (500 funtów), sterowana laserem MK 82 bomba wyprodukowana przez Lockheed Martin, jednego z ważniejszych wykonawców dla amerykańskich sił zbrojnych. Podczas nalotu zginęło 43 osób, głównie dzieci, a ponad 60 osób zostało rannych. Koalicja potwierdziła, że dokonała ostrzału z powietrza. Miała to być odpowiedź na atak rebeliantów Huti, którzy w środę wystrzelili pocisk przeciwlotniczy na miasto Dżizan na południowym zachodzie Arabii Saudyjskiej. Zginęła jedna osoba cywilna, a 11 zostało rannych.W wydanym oświadczeniu dowództwo koalicji zapewniało, że atak był legalną operacją wojskową i "został przeprowadzony zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym". Jak wynikało z informacji Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, jadące autobusem dzieci miały nie więcej niż 15 lat, a większość z nich nie przekroczyła 10 roku życia. Międzynarodowa koalicja (Bahrajn, Bangladesz, Egipt, Jordania, Katar, Kuwejt, Maroko, Senegal, Sudan i Zjednoczone Emiraty Arabskie) od trzech lat walczy w Jemenie z rebeliantami Huti, wspieranymi przez Iran. Ofensywa bojówek Huti na stolicę kraju Sanę w styczniu 2015 doprowadziła do odsunięcia od władzy prezydenta oraz rządu premiera Chalida Bahaha. Od tamtej pory Huti kontrolują znaczną część północnego Jemenu. Wojna w Jemenie jest pośrednim konfliktem między Arabią Saudyjską a Iranem, potęgującym niestabilność na Bliskim Wschodzie. Według ONZ od marca 2015 roku wojna ta pochłonęła prawie 10 000 ofiar i wywołała "największy kryzys humanitarny na świecie".