Wcześniej, na nadzwyczajnej sesji odczytano przesłanie od prezydenta Ukrainy. Wiktor Juszczenko poprosił w nim lwowskich radnych o podjęcie decyzji, która będzie odpowiadała narodowym interesom Ukrainy. - Polska jest naszym najbliższym przyjacielem, strategicznym partnerem i sojusznikiem na drodze do Unii Europejskiej. Tu nie ma wygranych i przegranych. Głosujcie za przyszłością Ukrainy - zaapelował Juszczenko. Radni zdecydowali, że napis na płycie głównej cmentarza będzie brzmiał tak, jak ustalili wcześniej przedstawiciele prezydentów obu krajów: "Tu leży żołnierz polski poległy za Ojczyznę". Przyjęli jednak poprawkę, że przed głównym wejściem na cmentarz, na którym spoczywają żołnierze polscy i żołnierze Ukraińskiej Armii Galicyjskiej, będzie umieszczony napis: "Tu spoczywają ukraińscy i polscy żołnierze, polegli w wojnie polsko-ukraińskiej 1918-1919". Jednocześnie radni uznali za niedopuszczalne umieszczanie na Cmentarzu rzeźb i elementów architektonicznych, na które nie wyraziła zgody Rada Miejska Lwowa. Chodzi o kamienne lwy oraz miecz-szczerbiec, który znajduje się dziś w polskiej części Cmentarza. Zdaniem radnych został on ustawiony nielegalnie. Na dzisiejsze głosowanie przybyli m.in. weterani Ukraińskiej Powstańczej Armii w wojskowych mundurach. Po zakończeniu debaty przyznali, że przyjęte rozwiązanie jest dla nich satysfakcjonujące. Oświadczyli też, że mają nadzieję, że Ukraińcy, którzy są pochowani w Polsce, będą upamiętnieni w równie godny sposób jak Orlęta. Konsul RP we Lwowie Wiesław Osuchowski nie krył zadowolenia z tego, że problem Cmentarza został rozwiązany. - Nareszcie zamknęliśmy tę sprawę - powiedział dziennikarzom, po czym zadzwonił do Warszawy, by przekazać tę wiadomość sekretarzowi Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzejowi Przewoźnikowi. Satysfakcji nie krył też Zinowij Siryk, przewodniczący Rady Miasta Lwowa. - Przecież mówiłem, że wszystko będzie dobrze, nie musieliście się tak daleko fatygować, bo, jak widzicie, podjęliśmy właściwą decyzję i zrobiliśmy to szybko - powiedział w rozmowie z PAP.