Clinton stawia na współpracę z Rosją
Kandydatka na szefa amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton powiedziała w Kongresie, że nowa administracja zabiegać będzie o "oparte na współpracy stosunki z Rosją", broniąc jednak zasad i prawa międzynarodowego.
Clinton była przesłuchiwana przez senacką komisję spraw zagranicznych.
- Prezydent-elekt Barack Obama i ja chcemy mieć w przyszłości oparte na współpracy stosunki z rosyjskim rządem w sprawach strategicznych - oświadczyła. Zastrzegła, że wszystko odbywać się będzie w poszanowaniu "amerykańskich wartości i norm międzynarodowych".
Przyszła sekretarz stanu zobowiązała się też do pogłębienia relacji euroatlantyckich, zwłaszcza z Francją, Niemcami i Wielką Brytanią, a także nowymi demokracjami Europy Wschodniej. - Nieporozumienia są nieuniknione - powiedziała. - Ale w większości wielkich globalnych problemów nie mamy pewniejszych sojuszników.
Hillary Clinton oświadczyła też, że administracja prezydenta Obamy będzie otwarta na dialog z Iranem w celu wypróbowania "nowego podejścia" do tego kraju. "Nowe podejście" do kwestii Iranu deklarował w niedzielnym wywiadzie dla amerykańskiej telewizji ABC także sam Barack Obama.
Odnosząc się do Bliskiego Wschodu, Clinton zapowiedziała, że będzie działać na rzecz "sprawiedliwego i trwałego porozumienia pokojowego, które zapewni rzeczywiste bezpieczeństwo Izraelowi i normalne oraz pozytywne stosunki tego kraju z sąsiadami, a także niepodległość, postęp ekonomiczny i bezpieczeństwo dla Palestyńczyków w ich własnym państwie".
Zaznaczyła, że tak ona, jak i prezydent-elekt "z pełnym zrozumieniem odnoszą się do pragnienia Izraela", by bronić się i być wolnym od ostrzałów rakietowych Hamasu. Clinton zapewniła jednocześnie, że oboje są świadomi "tragicznych humanitarnych kosztów konfliktu na Bliskim Wschodzie i zasmuceni cierpieniem palestyńskich i izraelskich cywilów".
INTERIA.PL/PAP