Ogłoszenie startu w wyborach nie jest niespodzianką. Wierni zwolennicy Clinton już dwa lata temu założyli komitet wsparcia "Ready for Clinton" zbierający fundusze na jej przyszłą kampanię. Spekulacje, że żona Billa Clintona, prezydenta USA w latach 1993-2001, powalczy o fotel prezydenta USA narastały przynajmniej od czasu, gdy żegnała się z Departamentem Stanu. Była szefową amerykańskiej dyplomacji za pierwszej kadencji prezydenta Baracka Obamy, z którym w 2008 roku przegrała rywalizację w prawyborach. Wcześniej przez 8 lat zasiadała w Senacie USA, reprezentując stan Nowy Jork. Z obecnych sondaży wynika, że Clinton ma niemal zapewnioną nominację Partii Demokratycznej i wielkie szanse na wygraną w ostatecznym starciu z kandydatem Republikanów. Aż 86 proc. wyborców głosujących w prawyborach Partii Demokratycznej potwierdziło w sondażu "Wall Street Journal" i NBC News, przeprowadzonym w marcu, że może sobie wyobrazić, iż poprze Clinton, a tylko 13 proc. że nie. Komentatorzy przypominają co prawda, że na początku 2008 roku Clinton też miała 20-punktową przewagę nad innymi kandydatami Partii Demokratycznej, a ostatecznie przegrała z młodym senatorem Obamą. Jednak teraz nie pojawił się żaden kandydat, który byłby w stanie podjąć z nią prawdziwą walkę. Lewicowy elektorat, który uważa, że Clinton ma zbyt silne związki z Wall Street, cały czas ma nadzieję, że wystartuje charyzmatyczna propagatorka regulacji rynków finansowych, senator z Massachusetts Elizabeth Warren; ta jednak konsekwentnie zaprzecza. Zwolennicy Clinton jako jej atuty wskazują kompetencje i doświadczenie, zwłaszcza w polityce zagranicznej. Uważa się, że byłaby twardsza od Obamy, aktywniej angażując USA w rozwiązywanie światowych konfliktów. W opublikowanych w czerwcu 2014 roku wspomnieniach "Hard Choices", Clinton ujawniła, że różniła się z Obamą m.in. w sprawie konfliktu w Syrii; chciała, by USA zbroiły umiarkowaną opozycję, ale prezydent się sprzeciwił. Powszechnie uważa się też, że jako prezydent lepiej od Obamy radziłaby sobie w relacjach z Kongresem, który jak się oczekuje nawet po wyborach w 2016 roku pozostanie zdominowany przez Republikanów. Będąc senatorem potrafiła wykuwać ponadpartyjne kompromisy, gdy Obamie zarzuca się brak umiejętności porozumienia z opozycją. Clinton zarzuca się przede wszystkim, że tak naprawdę nie wiadomo, jakie ma poglądy; dotychczas nie przedstawiła jasnej wizji, jak chciałaby zmienić Amerykę. "Jak na kogoś, kto jest w polityce przez ćwierć wieku, jej przekonania są niezwykle trudne do określenia" - napisał w artykule redakcyjnym tygodnik "Economist". "Pani Clinton jest najbardziej nieprzejrzystą osobą, jaką kiedykolwiek spotkasz w życiu" - przyznał nawet jej były kolega z Kongresu, demokratyczny senator Charles Schumer. Ten tajemniczy wizerunek Clinton jeszcze się umocnił, gdy w ubiegłym miesiącu ujawniono, że jako sekretarz stanu używała prywatnego konta e-mailowego zamiast posługiwać się adresem rządowym. Do archiwów rządowych przekazała później tylko te maile, które w jej ocenie miały charakter służbowy, a resztę wykasowała. Republikanie natychmiast oskarżyli ją, że złamała prawo oraz zasady przejrzystości, jakie obowiązują urzędników. "Clintonowie wiele razy w przeszłości pokazywali, że czują, iż stoją ponad prawem" - powiedział w niedzielę republikański senator Rand Paul, który sam też niedawno ogłosił, że będzie ubiegać się o fotel prezydenta. Wytykał byłej Pierwszej Damie, że prowadzona przez nią wspólnie z mężem Fundacja Clintonów przyjmowała dotacje od zagranicznych rządów, w tym Arabii Saudyjskiej, gdzie kobiety są dyskryminowane. To - jego zdaniem - podważa szczerość zaangażowania się w promocję "sprawy kobiet" na świecie, czym szczyci się Clinton. Generalnie Republikanie krytykują bilans działalności Clinton jako szefowej dyplomacji. Wytykają jej zwłaszcza to, że Departament Stanu pod jej kierownictwem nie zadbał o należytą ochronę konsulatu amerykańskiego w Bengazi, gdzie w ataku terrorystycznym 11 września 2012 roku zginął ambasador USA w Libii. Tę krytykę odrzucił obecny szef dyplomacji John Kerry. "Wykonała wspaniałą pracę, by naprawić sojusze, które zostały zniszczone w latach poprzednich" - powiedział Kerry w niedzielę w telewizji ABC. Sama Clinton, choć szczyci się tym, że piastując urząd sekretarza stanu pokonała ok. 1,5 mln km odwiedzając 112 państw, ma problemy, gdy w wywiadach proszona jest o określenie swych osiągnięć. "Najważniejszą rzeczą, jakiej dokonałam, było przyczynienie się do przywrócenia przywództwa USA w świecie. Myślę, że to bardzo ważne osiągnięcie. Byliśmy +rozłożeni na łopatki+, kiedy rozpoczynałam" - powiedziała w 2014 roku Clinton oceniając, że po rządach George'a W. Busha Stany Zjednoczone straciły zaufanie partnerów na świecie i były postrzegane jako kraj, który narusza zasady moralne i wartości. Niedawno przyznała też, że popełniła błąd głosując jako senator za interwencją USA w Iraku, co elektorat lewicowy wciąż jej wytyka. Jeśli Clinton wygra wybory, będzie drugim, po Ronaldzie Reaganie, najstarszym prezydentem USA. Niektórzy wskazują to jako wadę, przypominając że w 2012 roku Clinton miała zakrzep krwi, będący rezultatem wstrząsu mózgu. Niedawno została po raz pierwszy babcią, do czego chętnie nawiązuje w swych politycznych wypowiedziach. "Jestem przekonana bardziej niż kiedykolwiek, że nasza przyszłość w XXI wieku zależy od naszych zdolności, by zapewnić, że każde dziecko, czy to urodzone w Appalachach, czy w delcie Missisipi, będzie miało takie same szanse jak Charlotte" - powiedziała, mówiąc o wnuczce. Prezydenckim szansom Clinton sprzyja mnogość republikańskich pretendentów do fotela prezydenta USA. Na razie trudno w ogóle przewidzieć, z kim przyjdzie się zmierzyć Demokratom. Według obecnych sondaży faworytem jest bardzo konserwatywny gubernator Wisconsin Scott Walker, nieznacznie wyprzedzając byłego gubernatora Florydy Jeba Busha.