, który przyjmie w nim nominację na kandydata partii do Białego Domu. Obama z zadowoleniem przyjął "pierwszorzędne" przemówienie swej byłej rywalki. Więcej na ten temat w INTERIA.TV Oczekiwano go w napięciu zadając pytanie, czy Clinton poprze Obamę wystarczająco mocno, aby rozproszyć wątpliwości swych wyborców co do czarnoskórego senatora. Wielu uważa go za zbyt mało doświadczonego i słabo przygotowanego do objęcia najwyższego urzędu. Mowa Clinton, poprzedzona krótkim filmem o niej i przedstawieniem przez jej córkę Chelsea, uspokoiła zwolenników Obamy co do intencji byłej First Lady. Wymieniła ona jego nazwisko około 10 razy, wychwalając jako kandydata, który gwarantuje zerwanie z polityką Republikanów - zgubną, jej zdaniem, dla Stanów Zjednoczonych. - Walczyłam o to, aby sprawić, aby nasz rząd był znowu instytucją publicznego dobra, a nie prywatnego rabunku, aby przywrócić reputację Ameryki na świecie, zakończyć wojnę w Iraku i sprowadzić nasze wojska do kraju z honorem. A przede wszystkim, walczyłam o wszystkich tych, którzy byli niewidzialni dla naszego rządu przez osiem długich lat. Dlatego ubiegałam się o prezydenturę - i dlatego popieram teraz Baracka Obamę na ten urząd! - powiedziała Hillary Clinton. Odpowiedziały jej długie, burzliwe owacje. - Wiem, że Barack Obama zakończy wojnę w Iraku i przywróci Ameryce prestiż i dobrą reputację na świecie. Że podpisze ustawę o ubezpieczeniach zdrowotnych, które obejmą wszystkich Amerykanów - kontynuowała pani senator. - Nie ma granic tego, co jest możliwe w Ameryce. Ale aby to zrealizować, musimy wprowadzić do Białego Domu Demokratę. Nie możemy sobie pozwolić na dalsze rządy podobne do rządów Busha. Nie potrzebujemy więcej kryzysów na rynku domów, więcej wojen. John McCain jest moim przyjacielem, służył dobrze krajowi, ale nie potrzebujemy rządu dla uprzywilejowanych, jak za Busha. (...) Ameryka trzyma się mocno ponad 200 lat, ponieważ jesteśmy krajem równych możliwości dla wszystkich - mówiła. W pierwszych komentarzach przemówienie Clinton oceniano jako znakomite i bardzo pomocne dla Obamy. - To był akt wielkiej klasy. Barack Obama i Joe Biden (kandydat na wiceprezydenta - red.) powinni być dzisiaj bardzo zadowoleni. Clintonów oskarża się czasem o egoizm, ale Hillary zachowała się dziś bardzo nieegoistycznie - powiedział w telewizji CNN czołowy strateg polityczny, doradca kilku prezydentów z obu partii, David Gergen. - Pomogła sobie, ale przede wszystkim Barackowi Obamie, Demokratom i całej Ameryce - powiedział gubernator Pensylwanii Ed Rendell, który popierał Hillary w prawyborach. - To był bardzo zły dzień dla Republikanów - oświadczył były doradca prezydenta Billa Clintona, James Carville. Nie wiadomo jednak na razie, ilu swoich delegatów Hillary Clinton przekonała do Obamy. Wielu nie może się pogodzić z jej przegraną. Przed konwencją 27 procent spośród nich zapowiadało głosowanie w wyborach na McCaina. Niektórzy delegaci wydawali się w Denver nieprzekonani. - To było prezydenckie przemówienie. Czy zagłosuję na Obamę? Na pewno nie oddam głosu na McCaina. Ale doświadczenie naprawdę się liczy. Czy każdy po Harvardzie może być od razu prezydentem? - zapytała retorycznie jedna z delegatek Clinton. We wtorek ponad tysiąc fanów pani senator z organizacji "18 million votes" (18 mln głosów - tyle, ile zdobyła Clinton w prawyborach) przeszło ulicami Denver skandując "Dziękuję, Hillary". W środę na konwencji przemówi Bill Clinton. Były prezydent USA jeszcze poprzedniego dnia w jednym z wystąpień w Denver sugerował, że Obama jako prezydent może nie być równie skuteczny co Hillary. Główne przemówienie programowe Demokratów wygłosił we wtorek były gubernator Wirginii Mark Warner, ale zostało ono całkowicie zepchnięte w cień przez mowę pani Clinton.