Kobieta na pewno nie może liczyć na to, że wstawi się za nią Barack Obama. Przywódca USA zapowiedział, że nie będzie wpływał na decyzję sądu. Odciął się od ciotki i od tej sprawy. Odkąd został prezydentem nie kontaktował się z nią. Wcześniej bywała w jego domu w Chicago. Nieoficjalnie wiadomo, że kobieta, której już wydano nakaz opuszczenia kraju, a od którego odwołała się, poprosi o azyl. Podstawą wniosku ma być stwierdzenie, że w niestabilnej Kenii 57-latce grozić będzie niebezpieczeństwo, bo jest krewną prezydenta Stanów Zjednoczonych. Zdaniem prawników sąd ma poważny problem. Jeżeli podtrzyma decyzję o wydaleniu kobiety, może narazić się na gniew prezydenta. Jeżeli pozwoli jej zostać, na pewno odezwą się głosy milionów zazdrosnych nielegalnych imigrantów, których może czekać deportacja. Oni bowiem nie mają krewnego w Białym Domu.