Danyło Hetmancew, szef Komisji Finansów, Polityki Podatkowej i Celnej Rady Najwyższej Ukrainy o stratach, do których doprowadziła blokada polsko-ukraińskiej granicy mówił we wtorek na antenie ukraińskiej telewizji. - Niewątpliwie jest to potężny cios dla naszej gospodarki, naszego eksportu. Odnotowaliśmy 40 proc. spadku eksportu przez te przejścia graniczne - mówił. Jak dodał, władze posiadają oświadczenie ukraińskich przewoźników o stratach w wysokości 400 mln euro, które ponieśli w ciągu pierwszych dwóch tygodni blokady. - W przypadku budżetu, na podstawie danych z listopada możemy otwarcie przekazać, że budżet stracił 9,3 mld hrywien z powodu braku płatności celnych. To ogromne pieniądze, których nie otrzymała armia, których dziś potrzebujemy - zaznaczył. Granica polsko-ukraińska. "Trzeba przestrzegać europejskich praw" Hetmancew został zapytany, czy jeśli blokada będzie się przedłużać, to dojdzie do sytuacji krytycznej. - Rządy tych krajów (które blokują granicę - red.) nie mogą czekać aż sytuacja stanie się krytyczna. Muszą zrozumieć, że ta sytuacja w nich uderza. Osłabiając Ukrainę, wzmacniają naszego wspólnego wroga - mówił. - Biorąc pod uwagę, że blokadą zajmują się marginalne siły polityczne, które nie reprezentują większości w tych krajach, jestem przekonany, że w tym kontekście nie trzeba grać politycznie, ale przestrzegać europejskich praw, które pozwalają na swobodny ruch pojazdów na terytorium UE dla ukraińskich przewoźników - zaznaczył. Szef Komisji Finansów, Polityki Podatkowej i Celnej Rady Najwyższej Ukrainy dodał, że w sprawie blokady na przejściach granicznych prowadzone są rozmowy z władzami w Polsce. Blokada przejść granicznych. Czego domagają się polscy przewoźnicy? Polscy przewoźnicy rozpoczęli blokady na przejściach granicznych z Ukrainą 6 listopada, domagając się przywrócenia systemu zezwoleń na przekraczanie granicy. Regulacje wprowadzone po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę obniżyły koszty dla ukraińskich przewoźników, co umożliwiło im wypieranie z rynku polskich firm transportowych. Polscy przewoźnicy domagają się wprowadzenia przez Ukrainę oddzielnej kolejki dla samochodów wracających do Polski bez towaru, czy zawieszenia licencji dla firm, które powstały po lutym 2022 roku. Chcą również, by zlikwidowana została tzw. e-kolejka po stronie ukraińskiej. Od początku grudnia w geście solidarności z polskimi przewoźnikami słowacko-ukraińskie przejście graniczne zostało zblokowane przez transportowców zrzeszonych w Unii Przewoźników Słowacji (UNAS). Protest został przerwany we wtorek. Do blokady po stronie polskiej przyłączyli się również rolnicy. W poniedziałek wiceminister rozwoju społeczności lokalnych i infrastruktury Ukrainy Serhij Derkacz ogłosił, że zgodnie z ustaleniami z Komisją Europejską i Polską Ukraina "wykonała ustalenia niezbędne do odblokowania granicy". Od tego dnia Straż Graniczna Ukrainy rozpoczęła odprawy pustych ciężarówek wyjeżdżających do Polski przez przejście graniczne Uhrynów-Dołhobyczów. - To jest gest w dobrym kierunku, ale gest jeszcze niewystarczający, to nie rozwiąże problemu - oceniał decyzję Ukrainy szef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk. Bruksela dyskutuje o proteście. "Wzywam wszystkich do opamiętania" Blokada granicy Ukrainy z Polską była jednym z tematów na Radzie UE w poniedziałek. Podczas spotkania padła propozycja przywrócenia przedwojennego limitowania zezwoleń dla przewoźników z Ukrainy. - Nie możemy wznawiać dyskusji o wspólnych zobowiązaniach za każdym razem, gdy w naszych krajach pojawiają się protesty. Wzywam wszystkich do opamiętania i do jak najszybszego odblokowania granic - mówiła Adina-Ioana Valean, komisarz UE ds. transportu. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!