Cimoszewicz podkreślił w Trójce, że w działaniach ukraińskich władz nie widać logiki. Wczoraj mówiły one bowiem o rozmowach z opozycją, a w nocy wysłały przeciwko niej milicję. Były premier nie wykluczył, że władza testuje wytrzymałość demonstrantów. Być może liczy na to, że manifestacje wygasną, zwłaszcza że nadchodzi zima. Włodzimierz Cimoszewicz dodał, że Unia Europejska zajmuje jasne stanowisko w sprawie sytuacji na Ukrainie, ale niewiele więcej może zrobić. Zdaniem byłego premiera, Unia ma rację, nie proponując Kijowowi pieniędzy. Ukraina otrzymała bowiem wielką szansę, jakim jest dostęp do unijnego rynku. Musi jednak sama przeprowadzić konieczne reformy. Mówiąc o stosunku polskich polityków do wydarzeń w Kijowie, Cimoszewicz powiedział, że byłoby dobrze, gdyby nie kierowali się oni względami polityki wewnętrznej. Obecnie trwa bowiem w Polsce swojego rodzaju licytacja, kto bardziej popiera Ukraińców. Zdaniem Cimoszewicza, w tej chwili trzeba przede wszystkim zapobiec ewentualnemu rozlewowi krwi na Ukrainie. Sprawa umowy stowarzyszeniowej z Unią schodzi na plan dalszy.