- Zginęło 15 wojskowych. Są to dane z całej linii konfliktu, poczynając od obwodu ługańskiego, a kończąc na Mariupolu - powiedział podsumowując dane z ostatniej doby. Minister ujawnił, że w ciągu kilku miesięcy walk o lotnisko w Doniecku zabitych zostało 14 żołnierzy sił zbrojnych Ukrainy, a 16 trafiło do niewoli; rozmowy o ich uwolnieniu prowadzi Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Połtorak odniósł się także na konferencji prasowej w Kijowie do obecności na Ukrainie rosyjskich wojsk. Oświadczył, że w ostatnim czasie przemieszczają się one po kontrolowanych przez separatystów terenach obwodu donieckiego i ługańskiego bez żadnych znaków rozpoznawczych oraz bez dokumentów. "Po letniej kampanii, kiedy do niewoli trafiali żołnierze sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, po tym, jak przejmowaliśmy sprzęt, w którym znajdowały się listy przewozowe, dowody rejestracyjne i dokumenty, z których jasno wynikało, jaka to jednostka wojskowa, gdzie się znajduje, które wskazywały miejsce urodzenia takiego żołnierza, dzisiaj sprzęt i skład osobowy z Federacji Rosyjskiej, który wchodzi na Ukrainę, całkowicie pozbawiony jest dokumentów" - zaznaczył. - Ci, których zatrzymujemy dziś w lewej kieszeni mają książeczkę wojskową DRL (separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej - red.), a w prawej paszport obywatela Rosji - powiedział. Minister uznał, że Rosjanie ukrywają w ten sposób fakt obecności swoich sił wojskowych na Ukrainie. Wiadomości o śmierci cywilów nadeszły tymczasem z Gorłówki, miasta położonego ok. 40 km na północny-wschód od Doniecka. W wyniku ostrzału tego punktu zginęło ośmiu jego mieszkańców, a 10 zostało rannych. W mieście nie ma światła ani gazu.