Od 48 godzin oddziały bojowników Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu, walczące przeciwko rządowi w Bagdadzie, który oskarżają o narzucanie krajowi "dyktatury szyitów", prowadzą ofensywę w kierunku południowym, ponosząc ciężkie straty. W samym Mosulu poszczególne dzielnice miasta przechodzą z rąk do rąk. Celem obecnej ofensywy dżihadystów jest zmniejszenie nacisku wojsk rządowych na ich bastion w Faludży, bombardowanej i ostrzeliwanej codziennie odkąd ekstremiści przejęli na początku roku kontrolę nad znaczną częścią prowincji Anbar i nad tym miastem. Sunniccy bojownicy coraz częściej atakują przebrani w mundury wojskowe. Dziesięciu żołnierzy, którzy początkowo nie rozpoznali zbliżającego się nieprzyjaciela, zginęło w piątek podczas jego ataku na magazyny broni w okolicy Al Gazalani na południe od Mosulu. W samym mieście siłom rządowym udało się przejąć inicjatywę, podczas gdy w Salahedin atak przeprowadzony z zaskoczenia przez dżihadystów spowodował w szeregach oddziałów rządowych straty oceniane na dwudziestu zabitych i wielu rannych. Do zwiększenia liczby uchodźców z północy Iraku przyczyniają się nie tylko toczące się tam walki, lecz również akcje sabotażowe rebeliantów. W ubiegłym miesiącu wysadzili w powietrze tamę zbiornika wodnego w pobliżu Abu Ghraib. Woda zalała rozlegle tereny, zmuszając do ucieczki 72 000 mieszkańców. Część powróciła, ale brakuje tam wody pitnej. Dowożona samochodami cysternami tylko w połowie zaspokaja miejscowe potrzeby. Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) ponowił w piątek swój marcowy apel o pomoc humanitarną w wysokości ponad 26 milionów dolarów na zaspokojenie najpilniejszych potrzeb mieszkańców nękanej wojną prowincji Anbar. Dotąd zdołano zgromadzić 12 proc. tej kwoty.