Informację o odesłaniu ciężarówki do Polski z białoruskiego terminala potwierdziła w czwartek po południu podlaska Krajowa Administracja Skarbowa. Natomiast przewodniczący podlaskiej "Solidarności" Józef Mozolewski powiedział, że związek będzie chciał obecnie przetransportować ładunek z pomocą do Białegostoku. Jak dodał, gdy ciężarówka tam dotrze, zostaną podjęte dalsze decyzje. NSZZ "Solidarność" przygotowała transport blisko 20 ton żywności, głównie konserw, który miał trafić do Mińska, do pracowników strajkujących zakładów. Adresatem był Białoruski Kongres Demokratycznych Związków Zawodowych. W środę wieczorem odprawa celna transportu, kwalifikowanego jako pomoc humanitarna, odbyła się w Białymstoku; zajęła ok. pół godziny. - Wszystkie dokumenty dotyczące tego transportu, przedstawione w oddziale celnym uprawniały do zakończenia odprawy celnej i do wyjazdu ciężarówki z przejścia granicznego w Bobrownikach na Białoruś - mówił oficer prasowy podlaskiej KAS st. aspirant Maciej Czarnecki. Ok. godz. 20 w środę samochód wyjechał z Polski przez most na rzece granicznej Świsłocz, na terminal w białoruskiej części przejścia, czyli do Bierestawicy. Tam nie został odprawiony na wjazd na Białoruś. - Liczymy, że ta pomoc zostanie przyjęta. To jest pomoc humanitarna, żadna inna. My tutaj nie przemycamy w żaden sposób ani materiałów związkowych, ani nic. Zdecydowaliśmy, że sami nie wjeżdżamy na Białoruś, żeby nie dawać jakiegokolwiek pretekstu, że związkowcy z Solidarności próbują się dostać na stronę białoruską - mówił w środę dziennikarzom w Bobrownikach zastępca przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Bogdan Biś. Podkreślał, że akcja nie ma żadnego podtekstu politycznego. - Jeżeli to, że daje się komuś kromkę chleba jest pomocą polityczną, to ja współczuję tym, którzy tak myślą - zaznaczał.