Konrad Piasecki: Nagranie terrorystów jest już w rękach naszych placówek dyplomatycznych i naszych służb specjalnych. To bez wątpienia jest zapis egzekucji? Jacek Cichocki: Dla mnie to jest zapis egzekucji. Bez wątpienia jej ofiarą jest Polak? Tak. Tak. Tak. Czyli rozumiem, że nie ma o żadnej inscenizacji, jakiejkolwiek nadziei na to, że ta straszliwa prawda jednak nie wygląda tak jak myślimy w tej chwili? Panie redaktorze, ja to nagranie widziałem i dla mnie jest to zapis egzekucji Polaka. Tragiczne wydarzenie, straszne, naprawdę straszne. Natomiast oczywiście to nagranie jest poddawane odpowiednich służbach specjalnych - w ABW, które prowadzi śledztwo w tej sprawie. Wszelkie wątpliwości będą rozwiewane, czy tutaj nie ma miejsca manipulacja, jakaś kompilacja. Ja mogę mówić na podstawie pierwszego oglądu. Pan by powiedział oficjalnie i bez wątpliwości - Polak nie żyje? Ja bym tak powiedział na podstawie mojego doświadczenia, analizy trwają. On apeluje o wycofanie polskich wojsk z Afganistanu, on apeluje o zerwanie stosunków z Pakistanem. Wiedział, że dojdzie do egzekucji? Na nagraniu jest tak spokojny, jakby w ogóle nie przeczuwał co go za chwilę spotka. Spokojny, wychudzony, ale jednak dosyć schludnie ubrany, ogolony. Wygląda na człowieka nie spodziewającego się śmierci. Ta śmierć następuje przez dekapitację - odcięcie głowy? Proszę pozwolić, że nie będę mówił o szczegółach. Czy na podstawie tej taśmy możemy coś więcej powiedzieć o miejscu, w którym on został zamordowany? O miejscu nie, natomiast na pewno możemy powiedzieć o sprawcach. Tam jest napis w języku arabskim wskazujący bezpośrednio na ten ruch Tehrik-e-Taliban. Taśma poddawana jest gruntownej analizie, aby wszelkimi metodami ustalić, kto dokładnie był sprawcą. Z resztą proszę pamiętać, że od miesięcy trwa również śledztwo w sprawie porwania polskiego geologa. Prowadzi je ABW na zlecenie prokuratury w Krakowie. W związku z tym te czynności oni i tak muszą przeprowadzić, bo to jest w tym momencie najważniejszy dowód. Panie ministrze, ma pan poczucie klęski? Prawdę powiedziawszy wciąż jestem w szoku. Od samego początku, kiedy analizowaliśmy okoliczności porwania, widzieliśmy, że sprawa jest bardzo poważna. Proszę pamiętać, że w czasie porwania tylko Polak został przy życiu. Trzech Pakistańczyków zginęło. A potem, kiedy dowiedzieliśmy się, że jest w rękach talibów, byliśmy pełni złych przeczuć, ale mieliśmy dużo nadziei. Dzisiaj, kiedy złe przeczucia się spełniły - poczucie porażki, klęski? Czy raczej poczucie winy? Powiem szczerze. Od dwóch dni zadajemy sobie cały czas pytanie, czy mogliśmy zrobić więcej. W takich sytuacjach to jest główne pytanie. Jak sobie na nie odpowiadacie dzisiaj? Cały czas analizujemy sytuację. Zastanawiamy się, w którym momencie mogliśmy podjąć jeszcze jakieś dodatkowe działania. Trudno jest nam znaleźć te dodatkowe elementy, które zaniedbaliśmy dzisiaj. Jestem gotów stanąć przed komisją sejmową, szefowie służb, dyplomaci - myślę, że tak samo i przedstawić sytuację w trybie niejawnym, bo proszę nie oczekiwać od nas publicznych oświadczeń. Myślę, że posłowie będą mogli zgodnie ze swoimi oczekiwaniem to ocenić. Mogę powiedzieć, że nie mamy poczucia, że zaniedbaliśmy tę sprawę. Ja dopiero od ponad roku zajmuję się koordynacją funkcjonowania polskich służb specjalnych. Nie przypuszczałem nigdy, że można uruchomić tak dużą machinę, żeby uwolnić porwanego obywatela Polski.