Amerykański sekretarz stanu, podczas swojej niespodziewanej wizyty w Iraku, przytoczył wczorajszą wypowiedź prezydenta Kwaśniewskiego o "Polsce zwodzonej" w kwestii irackiej broni masowego rażenia. - Słyszałem wypowiedź polskiego prezydenta. Przekazaliśmy mu pełną gamę informacji, najlepszych jakie mieliśmy dotyczących broni masowego rażenia, intencji i możliwości Saddama Husajna. Polska jest bardzo dobrym sojusznikiem i mocnym partnerem w koalicji. Choć polski prezydent użył takich, a nie innych słów, powiedział także, że polscy żołnierze pozostaną w Iraku - mówił. Jak napisał dziś "The Washington Post", prezydent USA George W. Bush zamierza porozmawiać z Aleksandrem Kwaśniewskim. Do rozmowy doszło po południu. Jak podkreślał Marek Siwiec szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, była ona zaplanowana wcześniej; jeszcze przed zamieszaniem, jakie wywołała wypowiedź Kwaśniewskiego dla zagranicznych dziennikarzy. Aleksander Kwaśniewski stwierdził, że Irak dzisiaj, bez Saddama Husajna jest naprawdę lepszym Irakiem niż z Saddamem Husajnem, ale oczywiście też mam dyskomfort polegający na tym, że byliśmy zwodzeni informacjami o broni masowego rażenia. Wypowiedź ta wywołała spore poruszenie w USA, piszą o niej dziś wszystkie główne dzienniki. Strona polska tłumaczy, że słowa prezydenta zostały źle zinterpretowane i że to iracki przywódca Saddam Husajn zwodził cały świat - w tym także Polskę - w kwestii swych arsenałów. Kancelaria Prezydenta wydała też specjalny komunikat, w którym stwierdziła, że głównym przesłaniem prezydenta było ponowne przedstawienie motywów i uzasadnienie celowości polskiego zaangażowania w proces stabilizacji i sprzyjanie demokratyzacji Iraku. Posłuchaj relacji reportera RMF Konrada Piaseckiego: Wypowiedź Kwaśniewskiego spotęgowała jednak obawy w Waszyngtonie, że inne europejskie kraje koalicji w Iraku mogą pójść śladem Hiszpanii. Tam po wyborczej klęsce rządu premiera Jose Marii Aznara jego następca Jose Luis Rodriguez Zapatero zapowiedział, że wycofa wojska z Iraku. Waszyngtoński jastrząb, polityczny doradca Pentagonu Richard Perle, nie szczędził ostrych słów pod adresem Hiszpanii. Mimo przewidywań przed inwazją Iraku, że z pewnością doprowadzi ona do wojny domowej, Irakijczycy nie pozwolili się stłamsić w przeciwieństwie - niestety - do hiszpańskich wyborców. - To smutne, że hiszpański socjalistyczny przywódca, człowiek lewicy, mówi, że to, co stało się i dzieje w Iraku, to tragedia i katastrofa, że Irakijczykom żyje się obecnie gorzej niż za czasów Saddama Husajna. To niespotykana polityczna kombinacja, kiedy przyszły socjalistyczny premier żałuje, że faszystowski reżim należy do przeszłości - wyjaśnił. Słowa krytyki płyną jednak nie tylko zza Oceanu. Eksperci od terroryzmu i politycy różnych krajów podkreślają, że decyzja Hiszpanów o wycofaniu z Iraku będzie postrzegana przez terrorystów jako zwycięstwo ich strategii. W efekcie - ostrzegają - może dojść do kolejnych krwawych zamachów w innych krajach Europy i świata. Dziś tygodnik "Economist" zamiast talii kart z Saddamem i członkami jego reżimu zaprezentował konkurencyjną talię kart: 4 asy z podobiznami przywódców antysaddamowskiej koalicji, czyli George'a W. Busha, Tony'ego Blaira, Johna Howarda i Jose Marii Aznara. Ten ostatni - nadal urzędujący premier Hiszpanii, już skreślony. To zapewne jeden z powodów zaniepokojenia amerykańskiej administracji na jakąkolwiek krytykę mającą związek z iracką polityką.