Teraz niemieccy eksperci badają zapisy czarnych skrzynek obu samolotów. Analiza danych potrwa około półtora tygodnia. Ze znalezionych 69 ciał do wczoraj zidentyfikowano 10, w tym dwóch pilotów Boeinga 757. Niemiecka agencja do spraw badania przyczyn wypadków lotniczych ustaliła, że wieża kontrolna w Zurychu, monitorująca feralne samoloty, nie była w pełni sprawna technicznie. Kontrolerzy z Karlsruhe wiedzieli o możliwości katastrofy Nie tylko kontrolerzy ze szwajcarskiej firmy Skyguide wiedzieli, że może dojść do katastrofy lotniczej w okolicach Jeziora Bodeńskiego - donosi w najnowszym wydaniu tygodnik "Der Spiegel". O możliwości zderzenia się dwóch samolotów wiedzieli także kontrolerzy z innego punktu kontroli lotu w Karlsruhe. Próbowali oni reagować, ale okazało się to niemożliwe. Kontrolerzy z Karlsruhe próbowali skontaktować się z punktem kontrolnym w Zurichu. Co prawda samoloty nie były w zasięgu Niemców, ale krótko przed katastrofą (około półtorej minuty - jak twierdzi "Der Spiegel"), kontrolerzy z Karlsruhe zobaczyli na radarze niepokojące ich położenie dwóch samolotów. Ponieważ nie mogli skontaktować się z pilotami, natychmiast wykręcili numery alarmowe do Zurichu. Jak się okazało, wszystkie linie były tam wyłączone, a jedna sprawna przez cały czas była zajęta. Informacje o tym, iż linie telefoniczne w szwajcarskim Skygiude były wyłączone, są już potwierdzone przez Federalne Centrum ds. Badania Wypadków Lotniczych.